The national strategy is getting a boost from Partners for a Malaria-Free Zambia, an initiative founded and led by Rotary members and the recipient of Rotary's first $2 million Programs of Scale grant. Partners for a Malaria-Free Zambia will train and equip 2,500 community health workers in 10 districts in Zambia's Central and Muchinga
Rotary este una din gruparile reprezentative pentru aceste cluburi elitiste, care functioneaza dupa reguli si principii identice cu cele ale francmasoneriei. Clubul Rotary a fost fondat de un mason Rotary a fost fondat în 1905, la Chicago, de avocatul francmason Paul P. Harris. La prima întâlnire au participat doar patru persoane: Harris
El Rótary Club —asociación de hombres, preferentemente de negocios y profesionales, que se proponen moralizar y mejorar los espíritus contribuyendo a la paz universal mediante la práctica de una moral sin dogmas y de un laicismo y naturalismo absolutos— es la masonería internacional esparcida por todo el mundo, como noviciado de la Orden, para probar, ensayar y conquistar adeptos
cash. Roncalli (J-23) i masoneria KS. FRANCESCO RICOSSA 18 grudnia 1993 roku Virgilio Gaito adwokat z Neapolu został wybrany Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Włoch. Wkrótce potem udzielił dwóch znaczących wywiadów prasowych. Pierwszy przeprowadził z nim dziennikarz L'Italia Settimanale – Fabio Andriola, natomiast drugi Giovanni Cubeddu – korespondent 30 Giorni, miesięcznika redagowanego przez Giulio Andreottiego, prominentnego członka ruchu Comunione e Liberazione. W obu tych wywiadach Gaito wspominał o Janie XXIII. Poniżej, przytoczymy pytania i odpowiedzi z tych wywiadów, które – nie licząc kilku drobnych różnic – są bardzo do siebie zbliżone: Andriola zapytał Gaito: "Czy członkami lóż Wielkiego Wschodu są osoby duchowne; mówi się, że niektórzy kardynałowie byli braćmi...?". Wielki Mistrz odpowiedział: "To możliwe. Jeśli o mnie chodzi, to nie mam takich informacji. Mówi się, że Jan XXIII został członkiem masonerii, gdy był nuncjuszem w Paryżu. Donoszę tylko to, co mi powiedziano. Zresztą, w jego wypowiedziach wychwyciłem znaczną liczbę typowo masońskich pojęć. Niezwykle podobało mi się, gdy usłyszałem jak mówił o konieczności położenia akcentu na człowieka" (1). Z kolei Cubeddu zapytał w swoim wywiadzie: "Co nowy Wielki Mistrz może teraz powiedzieć na temat ciepłych relacji pomiędzy Kościołem katolickim a masonerią?". "Jak Panu wiadomo" – odparł Gaito – "z otwartymi ramionami przyjęlibyśmy każdą osobę duchowną, która chciałaby do nas przystąpić. Problem tkwi bardziej po stronie Kościoła niż po naszej; my przyjmujemy z radością wszystkich ludzi wolnych, wszystkich o otwartym umyśle. Zresztą, odnoszę wrażenie, że Papież Jan XXIII został członkiem masonerii w Paryżu i że mógł uczestniczyć w działalności lóż w Istambule. Kiedy zaś słyszę jak wysocy hierarchowie mówią w swoich kazaniach o człowieku jako o centrum wszechświata, wzruszam się do łez" (2). Ponadto Wielki Komandor Najwyższej Rady meksykańskiej masonerii, Carlos Vasquez Rangel ostatnio ujawnił, że Angelo Roncalli był inicjowany do paryskiej masonerii (3). Z treści wywiadów przeprowadzonych z Wielkim Mistrzem włoskiej masonerii wyłania się ważne pytanie: Jakie były relacje między Janem XXIII a masonerią? A następnie: Czy Angelo Giuseppe Roncalli był bratem-masonem? Według Virgilio Gaito odpowiedź jest następująca: 1) A. G. Roncalli prawdopodobnie bywał w lożach w Istambule. 2) Wydaje się, że to właśnie w Paryżu A. G. Roncalli wstąpił w szeregi masonerii. 3) W każdym bądź razie, w opinii Wielkiego Mistrza, którego kompetencje w tej materii nie pozostawiają cienia wątpliwości, liczne aspekty myśli Jana XXIII mają z gruntu masoński charakter. Już wcześniej wyraziliśmy nasz pogląd na temat informacji przekazywanych przez członków masonerii odnośnie "rewelacji" ujawnionych przez Pierre'a Carpi (4). Chociaż Virgilio Gaito jest bardziej wiarygodny niż Pierre Carpi, to musimy jeszcze raz podkreślić, że dla nas, słowo masona jest a priori podejrzane. Zresztą nawet Gaito wzbrania się przed poświadczeniem powiązań Jana XXIII z masonerią. Mimo to waga jego zeznań jest na tyle znacząca, iż koniecznością staje się dla nas prześledzenie i wnikliwe skontrolowanie tych obciążających doniesień. To właśnie będzie celem niniejszego XIX-go artykułu z serii "Papież Soboru" i aby go osiągnąć będziemy musieli wrócić do przeszłości tej osobistości... Wielki Wschód na Wschodzie (Bułgaria, Grecja i Turcja) Czwarta część naszej serii artykułów o "Papieżu Soboru", ("Ekumenista na Bałkanach: 1925-1939" oraz "Od drugiej Wojny Światowej do nominacji w Paryżu: 1939-1944"), została poświęcona głównie okresowi, który Msgr. Roncalli spędził jako przedstawiciel Stolicy Apostolskiej, najpierw w Bułgarii, a następnie w Turcji (5). Według relacji Pierre'a Carpi, jak tylko Roncalli przybył do Istambułu w 1935 roku, natychmiast przyłączył się do różokrzyżowców. Natomiast z wypowiedzi Gaito wynika, że Roncalli poprzestawał jedynie na odwiedzaniu Lóż nie będąc formalnie ich członkiem. Niestety nie posiadamy żadnego wyraźnego potwierdzenia tych informacji. Jednakże możemy wykazać, że nie są one wcale tak nieprawdopodobne, by nie można ich było uznać za prawdziwe. Wspominaliśmy już o przyjacielskich stosunkach pomiędzy Roncallim a prawosławną hierarchią oraz rządem tureckim; stosunkach, które wykroczyły daleko poza niezbędne dyplomatyczne obowiązki. Tak więc, w obu przypadkach można postawić śmiałą hipotezę, że Roncalli wszedł w kontakty ze światem masońskim. Warto tu odnotować, że anglikańskie i prawosławne wyznania nie podzielały uprzedzeń Kościoła katolickiego wobec masonerii. I tak na przykład "patriarcha" Konstantynopola, Atenagoras, który porównał Jana XXIII do św. Jana Chrzciciela był wysoko postawionym masońskim dygnitarzem (6). Rząd turecki z kolei narzucał w swoim państwie ścisły laicyzm będący programem tajnego stowarzyszenia o nazwie "Młodzi Turcy", wspieranego przez lożę masońską z Salonik, złożonego w dużej mierze z członków żydowskiej sekty (Dunmeh), którzy publicznie wyznawali islam, a w rzeczywistości praktykowali potajemnie kult żydowski (7). Tego typu "przyjaciele" mogli równie dobrze zapoznać Roncalliego z masonerią. Zresztą przemówienia Roncalliego, które zrelacjonowaliśmy we wcześniejszych numerach Sodalitium świadczą wyraźnie o tym, że nawet jeśli nie był inicjowany, to – posługując się tu trafnym sformułowaniem Wielkiego Mistrza – miał przynajmniej "typowo masońskie idee". Z masonami Trzeciej Republiki Według Gaito i Vasqueza Rangela, to właśnie w Paryżu Roncalli miał zostać wtajemniczony w sekrety "Synów Wdowy". Virgilio Gaito, Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Włoch Można tu dodać kilka uzupełniających szczegółów do tego, co zostało już omówione w Sodalitium (8). Przyjacielskie stosunki między Nuncjuszem i dwoma zaciekłymi antyklerykałami, socjalistą Vincentem Auriolem oraz radykałem Edwardem Herriotem były szokiem dla paryskich sfer politycznych, nawet mimo istniejącego w tych kręgach poczucia "wolności". Aldo Alessandro, historyk masonerii, stwierdził, że zarówno Auriol jak i Herriot byli członkami masonerii (9). Ambasador hiszpański w Madrycie, Miguel Mateù Pla, został praktycznie wyrzucony za drzwi nuncjatury przez Msgr. Roncalliego, który z pewnością nie darzył tą samą sympatią wysłannika generała Franco co Auriola i Herriota. "Przy innej czysto dyplomatycznej okazji, ambasadora Hiszpanii poruszyło oświadczenie uczynione w jego obecności przez nuncjusza Roncalliego, w tonie niemalże poufnym, pewnym osobistościom duchowieństwa. Nuncjusz wyrażał swą przyjaźń wobec osoby i działalności ministra edukacji w rządzie francuskim i dodał również, że darzy go wielkim szacunkiem, stwierdzając iż jest on molto bravo (bardzo zdolny). A kiedy zwrócono mu uwagę na fakt, że we Francji, od czasu Combe wszyscy ministrowie edukacji są masonami, Msgr. Roncalli ostentacyjnie okazał niezadowolenie z powodu uczynionej aluzji" (10). Inną przesłanką świadczącą o masońskich afiliacjach Roncalliego była jego przyjaźń z baronem Marsaudon, który potwierdził ten fakt w trzech swoich książkach (11). Ponieważ omawiałem już ten temat w poprzednich numerach, poprzestanę teraz na streszczeniu go uzupełniając tylko kilkoma nowymi szczegółami. W 1947 roku Marsaudon spotkał się po raz pierwszy z nuncjuszem Roncallim, co zaowocowało zażyłą przyjaźnią, mimo że Marsaudon wcale nie krył swych masońskich afiliacji. To właśnie przynależność barona do Zakonu Rycerzy Maltańskich stała się okazją do pierwszych kontaktów: Marsaudon poprosił Roncalliego o poparcie wysiłków zmierzających do uznania tegoż Zakonu w krajach latynoamerykańskich. W rezultacie Marsaudon, wprowadzony do masonerii w 1926 przez Pierre'a Valude'a, Ministra Marynarki Handlowej, rok później został przez niego wysłany do Ameryki Południowej, jako przedstawiciel francuskich kompanii morskich. Od 1927 do 1932 roku pracował dla francuskiego rządu i wolnomularstwa (co właściwie było jednym i tym samym!) i zapoznawał się z południowoamerykańskimi lożami. Wróciwszy do Francji Marsaudon szybko awansował dochodząc do najwyższych stopni masońskich dzięki poparciu sławnego masońskiego spirytysty, Oswalda Wirtha (12). W okresie powojennym Marsaudon został nominowany na Pełnomocnego Ministra od misji specjalnej Suwerennego Rycerskiego Zakonu Maltańskiego (SRZM) przez Wielkiego Mistrza Zakonu Maltańskiego, brata Ludovico Chigi Albani della Rovere. Naturalnie, dzięki masońskiemu poparciu uzyskał on oficjalne uznanie od francuskiego rządu dla Przedstawicielstwa francuskiej gałęzi Zakonu. Zakon Maltański, wiedząc o jego kontaktach w Ameryce Południowej, powierzył Marsaudonowi misję uzyskania zgody na działalność na tym kontynencie, co było bezpośrednim powodem jego wizyty u nuncjusza Roncalliego. Według barona, od tamtej chwili już zawsze Roncalli był jego "obrońcą" i "powiernikiem". Podczas długich i licznych spotkań, które odbywały się zarówno w nuncjaturze jak i w rezydencji Marsaudona, obaj debatowali nad problemami Zakonu Maltańskiego, jak również "relacjami między Kościołem a masonerią", "problemami duchownymi" oraz "zbliżeniem Kościołów chrześcijańskich" (13). Marsaudon tak opisywał niektóre z tych rozmów: "Roncalli powiedział mi: To nie sprawa wiary czy niewiary w Boga zaprząta moją uwagę, lecz raczej prawdziwa koncepcja Chrystusa, a przede wszystkim, Jezusa-Człowieka. Roncalli nigdy nie mówił o piekle; mówił raczej często o życiu przyszłym, którego zdefiniowania – jednakże – starannie unikał. Nie należy puszczać w niepamięć jego dziesięcioletniego pobytu na Wschodzie, kiedy to był przyjmowany przez prawosławnych patriarchów. Nie zapominał, że są oni spadkobiercami chrześcijan najbliższych Apostołom i że unikają oni starannie niektórych nowości tak entuzjastycznie przyjmowanych w sferach rzymskokatolickich" (14). Wśród tych nowości były takie jak: nieomylność Papieża, na temat której Roncalli wolał się nie wypowiadać, oraz Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny, które wkrótce miało zostać dogmatycznie zdefiniowane przez Piusa XII (15). Jeśli chodzi o kwestię wolnomularstwa to nuncjusz "nie pogardzał" "skromną koncepcją" Marsaudona "o ułożeniu stosunków między Kościołem a masonerią" (16); "[Roncalli] z życzliwością starał się robić wszystko, co było w jego mocy by lepiej zrozumieć znaczenie inicjacji (...), która w żaden sposób nie jest niezgodna z wiarą – o czym coraz bardziej się przekonywał" (17) i to do tego stopnia, że "formalnie" doradzał baronowi "...aby ten pozostał w masonerii" (18). Pozostawiony przez Marsaudona opis charakteru oraz światopoglądu Roncalliego odpowiada charakterystyce dokonanej przez innego wysokiego dygnitarza masońskiego, szwajcarskiego dyplomaty, Carla J. Burckardta, przyjaciela Roncalliego z czasów, gdy był nuncjuszem w Paryżu. Tak pisał Burckardt: "Jest on deistą i racjonalistą; zmieni wiele rzeczy; po nim Kościół nie będzie już ten sam" (19). Generalnie rzecz biorąc wszystko było na najlepszej drodze (z punktu widzenia Marsaudona) aż do momentu, gdy wybuchł skandal związany z Zakonem Maltańskim. Śledztwo w sprawie Zakonu Rycerzy Maltańskich 14 listopada 1951 roku zmarł w Rzymie Ludovico Chigi Albani della Rovere, Wielki Mistrz Zakonu Maltańskiego. Zwykle w takiej sytuacji Rycerze zbierali się, by dokonać wyboru następcy; lecz tym razem tak się nie stało. Nie mogli tego uczynić gdyż formalnie zakazał im tego Pius XII. Papież wyznaczył komisję kardynałów, którą zobowiązał do zreformowania (lub zniesienia) Zakonu Maltańskiego; tak więc do śmierci Papieża Pacelliego, Rycerze nie mieli Wielkiego Mistrza. Wszystko ułożyło się po ich myśli 24 czerwca 1961 roku. W tym dniu, w uroczystość św. Jana Chrzciciela, patrona Zakonu (oraz masonerii), Jan XXIII przyjął w Watykanie delegację Rycerzy i ku ich wielkiej satysfakcji oficjalnie wydał breve, które znosiło ustanowioną przez Piusa XII komisję kardynalską, zatwierdzało nowe konstytucje Zakonu i zezwalało na wybór Wielkiego Mistrza. W ten oto sposób Angelo de Moiana, kuzyn Msgr. Mario Nasalli Rocca di Corneliano, "Wielkiego Szambelana Jego Świątobliwości", został wybrany na to stanowisko w maju następnego roku (20). Co było powodem tego, że przez tak wiele lat Pius XII pozostawił Zakon bez Mistrza, pod kierownictwem zwykłego namiestnika generalnego i dodatkowo pod nadzorem komisji kardynalskiej? Faktem jest, że z Zakonem wiązało się wiele problemów: Rycerze niemalże nic nie zachowali z pierwotnego charakteru zakonu religijnego i niewielu jego członków składało śluby zakonne. Już w 1799 roku, w toku Rewolucji, na Wielkiego Mistrza został wybrany schizmatyk, car Rosji (1799-1800), który zanim jeszcze została założona oddzielna gałąź – Zakon Świętego Jana, związany z (bardzo masońską) monarchią brytyjską, przyjął grupę angielskich Rycerzy (21). Ekumenizm ante litteram Zakonu był wychwalany przez samego brata Marsaudona (22). Lecz najbardziej niepokojącą była infiltracja masonerii w Zakonie Maltańskim (23). Fakt owej infiltracji został potwierdzony w dokumentach i poświadczony przez samych masonów, np., Marsaudona i Mola (24). Stało się to powodem interwencji podjętej przez kardynała Nicola Canali (25). Na mocy godności "Wielkiego Rzymskiego Przeora Świętego i Suwerennego Rycerskiego Zakonu z Jeruzalem, zwanego inaczej Maltańskim", kardynał Canali miał prawo zainteresować się Zakonem. Nieprzyjaciele oskarżali go o chęć zniesienia lub zreformowania Zakonu Maltańskiego w celu poddania go pod bezpośrednią kontrolę Stolicy Apostolskiej, a w szczególności Zakonu Świętego Grobu, którego był Wielkim Mistrzem (26). W rzeczywistości, ducha głębokiej wiary kardynała Canaliego, który wniósł duży wkład w antymodernistyczną walkę Piusa X, zaniepokoiła masońska infiltracja. Jest o tym mowa w nocie redakcyjnej zamieszczonej w książce Marsaudona przez wydawcę Vitiano L'Oecuménisme vu par un franc-maçon de Tradition ("Ekumenizm widziany przez masona Tradycji"): "[Marsaudon] ostro atakowany przez integrystyczny rzymski klan za pontyfikatu Piusa XII – pisze Vitiano – zrzekł się swego stanowiska Pełnomocnika Zakonu, lecz natychmiast został wyniesiony na wysokie stanowisko Ministra Emerytowanego, tytuł jaki posiadał jako jedyny wśród Rycerzy Maltańskich. W swej walce z kardynałem Canali, Wielki Mistrz Maltański nigdy nie opuścił barona de Marsaudon, który ze swej strony, czuł się zobowiązany do świadczenia mu dalej usług dyplomatycznych" (27). Prawda jest taka, że odkryto fakt, iż w zakonie przebywa Marsaudon-mason i to właśnie było powodem tego, iż został zmuszony podać się do dymisji! Ponadto, kontrowersyjna relacja z epizodu przedstawiona przez Franco Bellegrandiego (28) nie wydaje się całkowicie bezpodstawna i wiele wnosi do częściowego przynajmniej wyjaśnienia tej sprawy: "Podczas okresu francuskiego, miał miejsce incydent, powszechnie zignorowany, który na moment uniósł zasłonę skrywającą fakt domniemanej przynależności Roncalliego do sekty masońskiej. Kardynał Canali przesłał do Jego Wysokiej Eminencji, księcia Chigi Albani della Rovere niezwykle mocny list. Pius XII «...właśnie dowiedział się...», «...że przeor zakonu maltańskiego w Paryżu jest masonem». Ujawnił, że «...[Marsaudon] przyjął tę propozycję na polecenie swojego poprzednika [de Pierredon], a przede wszystkim z rekomendacji nuncjusza Paryża, Roncalliego, dzięki któremu otrzymał nominację. Wynik tego pierwszego śledztwa został natychmiast przedstawiony kardynałowi Canali w Watykanie, który na wieść o tym wykrzyknął: 'Biedny Roncalli! Przykro mi, ale będę zmuszony zakłócić jego spokój i mam nadzieję, że nie będzie go to kosztowało utraty kapelusza kardynalskiego...'». Watykan z największą ostrożnością zdecydował się wysłać natychmiast przez Zakon do Paryża zaufaną osobę w celu wyjaśnienia tej wysoce delikatnej sprawy. W efekcie w centrum zainteresowania znalazły się trzy osoby wplątane w całą sprawę: nuncjusz – za znaczący wkład wniesiony do Zakonu Maltańskiego w rozwiązanie kilku delikatnych afer rozgrywających się w Argentynie; hrabia de Pierredon – z powodu wieloletnich usług świadczonych Zakonowi, najpierw w Bukareszcie, a następnie w Paryżu; i wreszcie sam baron Marsaudon, ze względu na zasługi w pracy nad uzyskaniem oficjalnego uznania Zakonu przez rząd francuski". "Kapelan Zakonu Msgr. Rossi Stockalper po uzyskaniu tytułu Naczelnego Wizytatora udał się do Paryża na rozmowę z jezuitą, ojcem Josephem Bertelootem, ekspertem od spraw masonerii i z Wikariuszem Generalnym diecezji, Msgr. Maurice'em Bohan'em. Obaj potwierdzili afiliacje Marsaudona. Po uzyskaniu tych przykrych informacji Naczelny Wizytator udał się, ze ściśniętym sercem, na avenue du Président Wilson 10, do głównej kwatery nuncjusza. Taktownie wypytał Roncalliego o najnowsze wiadomości, jakie się pojawiły wokół postaci barona-masona. Wśród uśmiechów i żartów, korpulentny kapłan ze Sotto il Monte wysłał kapelana do sekretarza nuncjatury Msgr. Bruno Heima. Ów ksiądz, obecnie legat apostolski w Wielkiej Brytanii, zaskoczył gościa z Rzymu strojem anglikańskiego pastora, zapaloną fajką, którą trzymał w zębach, oraz zdumiewającymi stwierdzeniami na temat masonerii, którą uznał za «jedną z ostatnich sił społecznego ładu w świecie, a zarazem za siłę trzymającą w ryzach religię». Na koniec zszokował go nazbyt entuzjastyczną oceną barona Marsaudona, którego zasługą było to, iż – jak to określił – pomógł nuncjuszowi zrozumieć transcendentalną wartość masonerii. To właśnie ze względu na te zasługi Nuncjusz Paryża, Angelo Giuseppe Roncalli poparł jego nominację na Przedstawiciela Zakonu Maltańskiego w Paryżu. Msgr. Stockalper zupełnie dobity w wyniku tego zamieszania, ostateczny cios otrzymał, gdy w odpowiedzi na swój protest, że Kanon 2335 Prawa Kanonicznego nakłada ekskomunikę na członków masonerii, usłyszał od Heima, że «paryska nuncjatura jest zaangażowana w sekretną działalność na rzecz pogodzenia Kościoła z wolnomularstwem». A miało to miejsce już w roku 1950!" (29). Epizod zrelacjonowany przez Bellegrandi'ego doskonale zgadza się z relacjami, które już poznaliśmy z innych źródeł. Msgr. Heim z Bazylei to liberalny monarchista, sprzyjający masonerii anglosaskiego typu, która pozuje na siłę będącą jedynym gwarantem ładu społecznego. Po tym paryskim incydencie Msgr. Heim został przeniesiony do Austrii, a następnie do Skandynawii, gdzie przebywał, gdy miała miejsce sesja plenarna konferencji biskupów krajów skandynawskich i bałtyckich w dniach od 21 do 23 października 1966 roku. Na tej to konferencji biskupi zdecydowali, iż osoby przyjmowane do Kościoła nie będą już zmuszane do wyrzeczenia się działalności w masonerii, przez co została dopuszczona możliwość podwójnej przynależności: do Kościoła i masonerii. Mola donosi, że decyzja ta została przygotowana "właśnie przez Delegata Apostolskiego na Skandynawię, Msgr. Bruno B. Heima, sekretarza Jana XXIII, gdy był on Nuncjuszem w Paryżu" (30). Jaki zatem w owych latach był powszechnie panujący klimat w niektórych francuskich (i niemieckich) kręgach katolickich? Już od 1947 roku jezuita, ojciec Joseph Berteloot – ten sam do którego wysłano po informację rzymskiego wizytatora – był pionierem koncepcji pojednania między Kościołem a masonerią i bliskim przyjacielem masona, Alberta Lantoine'a (31). Prace ks. Berteloota dotyczące możliwości owego pojednania datują się na lata 1947-1952, a zatem pokrywają się z okresem nuncjatury Roncalliego! Kontakty paryskiego nuncjusza z masonami, powszechne przekonanie o kolaboracji, jak również zbieżność idei Msgr. Heima i Msgr. Roncalliego i wreszcie zaprzyjaźnienie się ich obu z Marsaudonem, Herriotem i Auriolem – wszystko to prowadzi do konkluzji, że wstąpienie Msgr. Roncalliego do masonerii w Paryżu nie jest wcale tak nieprawdopodobne. W każdym razie, jeden fakt jest niezaprzeczalny: powołując komisję do zreformowania Zakonu Maltańskiego, Pius XII uznał zasadność obaw kardynała Canaliego, natomiast Jan XXIII unieważnił decyzję swego poprzednika i na nowo otworzył drogę do masońskiej infiltracji Zakonu. Lecz czy aby tylko i wyłącznie samego Zakonu, czy aby nie całego Kościoła? Tym właśnie zajmiemy się w następnej kolejności. W międzyczasie, niecałe dwa miesiące po audiencji udzielonej Rycerzom Maltańskim, leciwy kardynał Canali zmarł. Jego przeciwnik, Angelo Giuseppe Roncalli, nie ujawnił najmniejszej oznaki żalu... (32). Masońskie cienie nad konklawe Po przeniesieniu w 1953 roku do Wenecji, kardynał Roncalli ciągle obstawał przy swej starej zasadzie: "im bardziej masońsko tym lepiej" (33), uważał, iż konieczne jest zajęcie się raczej tym co łączy niż tym co dzieli i nadal odwiedzał braci masonów, Auriola i Marsaudona. W 1958 roku zmarł Pius XII, a Roncalli został wybrany przyjmując imię Jana XXIII. Wspominaliśmy już o zagadkowej pewności Roncalliego co do tego, że zostanie wybrany podczas konklawe, a pewność ta była dodatkowo podsycana przez niepokojące proroctwa ezoterysty, Jean-Gastona Bardeta (34). Powiedzieliśmy również o roli, jaką odegrała masoneria na konklawe w 1963 roku, które miało miejsce po śmierci Jana XXIII i zakończyło się wyborem Pawła VI (35). Można odnotować kilka specyficznych szczegółów tyczących się tego drugiego wydarzenia, do którego dwukrotnie nawiązuje "watykanista" Benny Lai (36). Autorem pierwszej, bardzo powściągliwej wzmianki na ten temat jest Giulio Andreotti, osoba, która z pewnością była bardzo dobrze poinformowana: "W dniach poprzedzających konklawe – pisze Andreotti – miało miejsce godne uwagi zdarzenie z udziałem kardynałów Fringsa i Lercaro, którzy odegrali główną rolę [liderów linii progresywnego frontu] w pierwszej sesji soboru. Ku wielkiemu zdziwieniu mieszkańców znacząca liczba kardynałów – Włochów i cudzoziemców – została zaproszona na spotkanie w Grottaferrata przez arcybiskupa Kolonii, Fringsa. Jeden z uczestników spotkania powiedział mi pół-żartem, pół-serio, że osiągnięto już kanoniczną większość: nie sprecyzował mi kto był owym szczęśliwcem, a i ja go o to wcale nie pytałem. Jednakże dzięki pewnym innym aspektom tego samego spotkania, utwierdziłem się w przekonaniu, że będzie nim Montini" (37). Andreotti nie wspomniał nam, kto był jego informatorem; być może był nim sam gospodarz spotkania... W rzeczy samej spotkanie, o którym wspomina nie odbyło się w jednym z rzymskich domów zakonnych, lecz w willi "adwokata, Umberto Ortolaniego, zamieszanego później w malwersacje loży masońskiej P2 oraz w bankructwo Banco Ambrosiano. Willa ta już wcześniej gościła Fringsa co umożliwiało arcybiskupowi Bolonii "rozprawiać w warunkach niezmąconego spokoju o sprawach Soboru" (G. Lercaro, Lettera del Concilio, 1962-1965, EDB, Bolonia 1980, s. III) (38). Całkiem możliwe, że na mini-konklawe w Grottaferrata desygnowano kardynała Lercaro, "człowieka Ortolaniego". Adwokat Umberto Ortolani, "kamrat" kardynała Lercaro w latach 60-tych, zamieszany później w malwersacje loży masońskiej P2 i w bankructwo Banco Ambrosiano Jednakże na innym spotkaniu, które odbyło się w klasztorze kapucynów na Frascati, to właśnie Montini uzyskał większość; zgromadził się tam wyborny kwiat progresywizmu – kardynałowie Lienart, Frings, Suenens, König (39) i Alfrink (40). Jan XXIII zatwierdził obie kandydatury: kilka miesięcy przed śmiercią, w marcu 1963 roku zwierzył się Msgr. Pietro Sigismondi z Kongregacji Rozkrzewiania Wiary: "Jestem gotowy do drogi i zupełnie spokojny: ten, który przyjdzie po mnie dokończy to, czego dokonałem, a przede wszystkim Sobór. Mamy Montiniego, Agagianiana i Lercaro" (41). Wieczorem 18 czerwca Montini złożył wizytę Lercaro w domu benedyktyńskich Oblatów – zgromadzenia założonego przez don Belvederiego, wuja Andreottiego – przy ulicy via Salaria w Rzymie. To tam właśnie zgodzono się co do kandydatury Montiniego (42), który później oświadczył, że był "osobą najmniej chcianą i najmniej popieraną w czasie elekcji!" (43). A zatem spotkania organizowane w celu pokierowania soborem, jak też te związane z nadchodzącym konklawe odbywały się w domu masona – Ortolaniego, który już za Jana XXIII odgrywał w Watykanie pewną rolę. Fakt, że zarówno Ortolani jak i masoneria odegrali centralną rolę w wyborze Pawła VI został potwierdzony przez salezjańskiego księdza, ojca Pierre Giorgio Garrino, który aż do swej tragicznej śmierci która miała miejsce w sierpniu 1995 roku pełnił ważne funkcje w Kurii arcybiskupstwa Turynu. Powiedział on: "wiem z pewnych źródeł, że wybór Pawła VI był popierany przez masonerię". Prócz powyższych przesłanek (okoliczności wyboru Montiniego; pewność, że Roncalli zostanie wybrany; "proroctwo" Bardeta na ten temat), znane jest też inne oświadczenie złożone przez Bellegrandiego mówiące o tym, że Paul Sella, członek dobrze znanej rodziny Biella, wiedział przed konklawe 1958 roku, że Angelo Giuseppe Roncalli zostanie wybrany. To twierdzenie wcale nie jest bezpodstawne. Kto go o tym poinformował? "Inny wysoko postawiony masoński autorytet posiadający kontakty z Watykanem" (44). Jan XXIII, skoro tylko został wybrany otrzymał najserdeczniejsze gratulacje od swego przyjaciela barona Marsaudon, któremu później podziękował. Marsaudon tak pisał: "Była to dla mnie głęboko wzruszająca chwila, ale dla większości naszych przyjaciół był to znak" (45). Oto jak Aldo A. Mola komentuje ten fakt, puszczając oczko do tych, którzy potrafią zrozumieć: "To dzięki Mater et Magistra – tego Msgr. Roncalliego, który wybrał imię Jana, «który przyszedł, aby świadectwo dać o Światłości», imię apostoła którego otwarta Ewangelia spoczywa na ołtarzach lożowych, tego Roncalliego, który wyniesiony na Stolicę Apostolską, udzielił błogosławieństwa wszystkim współbraciom w osobie Yvesa Marsaudona, przyjaciela z okresu paryskiej nuncjatury – to dzięki temu tekstowi, powiedziałbym, w podzięce za spędzenie nad nim bezsennych nocy, Gamberini został wyniesiony na stanowisko Wielkiego Mistrza" (46). Wyrazy uznania dla tego kto zrozumiał... Jan XXIII wstrzymuje się od potępienia wolnomularstwa Do tego momentu analizowaliśmy relacje łączące Angelo Roncalliego z masonerią bądź przynajmniej z niektórymi masonami. Wyłania się teraz następujące pytanie: Jaka była postawa Angelo Roncalliego jako "Jana XXIII"? Pierwszy fakt jest znamienny: Jan XXIII nigdy nie potępił masonerii (47). Prawda ta staje się jeszcze bardziej zastanawiająca, gdy weźmiemy pod uwagę, że od 28 kwietnia 1738 roku – daty wydania Bulli In eminenti, w której Klemens XII po raz pierwszy potępił masonerię i jednocześnie ekskomunikował jej adeptów, Papieże bezustannie ogłaszali "dokumenty potępiające i ekskomunikujące" masonerię. Według ojca Esposito: "Nie przeprowadzono jeszcze ścisłej statystyki, ale o ile możliwe jest w chwili obecnej wskazanie liczby z wysokim wskaźnikiem prawdopodobieństwa to cały corpus anti-massonicum nie powinien być mniejszy niż 400 – 450 dokumentów", z czego aż 145 przypada na samego Piusa IX, a ponad 226 na Leona XIII!! (48). W tej "bitwie na pierwszej linii frontu" ("guerra guerreggiata" – używając włoskiego wyrażenia ojca Esposito) pomiędzy Kościołem a wolnomularstwem, ostatnim Papieżem, który podniósł swój głos przeciw tej sekcie był Pius XII – a uczynił to 23 maja 1958 roku – zaledwie kilka miesięcy przed śmiercią. Potem nie pojawiło się już nic podobnego, wydano natomiast serię pojednawczych dokumentów, najpierw przez konferencje biskupie, a następnie przez "Stolicę Apostolską", których kulminacją stało się zniesienie ekskomuniki w dniu 28 listopada 1983 roku (49). Ignorując zmiany dokonane przez Jana XXIII, niektórzy biskupi nadal przez pewien czas potępiali masonerię; tak uczynił episkopat argentyński w 1959 roku oraz episkopat Rwandy Urundi w 1961... (50). W tym samym czasie kiedy wydana została Deklaracja biskupów Rwandy – według której masoneria jest instrumentem szatana – odbyła się konferencja w loży Voleny de Laval, we Francji, zorganizowana przez jezuitę, ojca Michela Riqueta, "za aprobatą władz kościelnych", 18 marca 1961 roku. Rezultatem tej konferencji było to, że po raz pierwszy za Jana XXIII, znacząca część opinii publicznej dowiedziała się o aktywnym dialogu między przedstawicielami masonerii i Kościoła. Wielka weryfikacja była w toku. Zmiana frontu dokonana przez Jana XXIII To, że Jan XXIII zachowując milczenie na temat masonerii przerwał łańcuch potępień i ekskomunik nagromadzonych przez wszystkich jego poprzedników, nie świadczy o tym, żeby jego stanowisko było neutralne w tym przedmiocie. Według zgodnej opinii ekspertów, wraz z jego pontyfikatem zapoczątkowana została zmiana frontu (volte face), jak również otwarcie dialogu z masonerią. Oto dowód: Dupuy, Wielki Mistrz Wielkiej Loży Francji oświadczył, że "Jan XXIII i Vaticanum II nadali znaczący impuls pracom nad wyjaśnieniem i wzajemnym odprężeniem w stosunkach między Kościołem a masonerią" (51). Léon de Poncins, wielki wróg masonerii, napisał: "Kampania zbliżenia między masonerią i Kościołem za pontyfikatu Piusa XII pozostawała w stanie uśpionym; ogień tlił się pod popiołem, lecz progresiści, którzy uzyskali już znaczny wpływ zdawali sobie sprawę, że ich wysiłki nie mają żadnej szansy na powodzenie dopóki żyje Pius XII. Eksplozja nastąpiła z nastaniem Jana XXIII. Można było odnieść wrażenie, że rzeczywiście mamy do czynienia z metodycznie kierowaną międzynarodową kampanią" (52). Salvini, ówczesny Wielki Mistrz masonerii zapewniał w 1970 roku: "Jan XXIII wydał ostatnio dokument, który co do wiadomej kwestii, jest bardzo bliski naszemu stanowisku [które polega na tym by nie pytać braci jaką religię wyznają]. Natomiast w Mater et Magistra, jak również w Pacem in terris zawarte zostały niezwykle sugestywne idee promujące ideał zbliżenia ludzi różnych ideologii" (53). Mason Volpicelli uznał, że: "...dwa ostatnie pontyfikaty – Roncalliego i Wojtyły – były niezmiernie cenione zarówno przez Kościół jak i masonerię" (54). Ojciec Esposito stwierdza używając charakterystycznego dla masonerii stylu, że: "Z nastaniem Jana XXIII i Soboru, wspólnota kościelna przekształciła się w prawdziwy warsztat, w którym kamieniarze, rzeźbiarze i artyści wszelkiego rodzaju, architekci i kapelani oddają się mozolnej pracy, której celem jest zbudowanie nowej świątyni przyszłości" (55). Alec Mellor, katolik, który wstąpił do Loży za pozwoleniem kardynała arcybiskupa Paryża, Msgr. Maurice Feltona napisał, że "końcowa faza zawieszenia broni została przygotowana przez aggiornamento tak pożądane przez Jana XXIII i Vaticanum II, a następnie przez Pawła VI" (56). Roberto Fabiani pisał: "To właśnie Jan XXIII stosując działania, które przeszły bez rozgłosu przełamał lody, zezwalając na to by protestanci nawróceni na katolicyzm i inicjowani do masonerii mogli spokojnie kontynuować swoją działalność w lożach. Od tego czasu wzajemne kontakty uległy zwielokrotnieniu" (57). Jezuita, ojciec José Antonio Ferrer Benimelli potwierdził "przyzwalającą" postawę Roncalliego dopuszczającą podwójne członkostwo, "...a to [że masoneria jest organizacją w której swoje miejsce może znaleźć każdy chrześcijanin] – Jan XXIII i Paweł VI rozumieli doskonale, tak samo zresztą jak poprzednik kardynała Ratzingera, kardynał Seper, który już w 1972 roku wyraził życzenie, aby umożliwić katolikom działalność w organizacji masońskiej" (58). Marsaudon mówi podobnie: "Msgr. Roncalli formalnie doradził mi abym pozostał w masonerii. Przyjął mnie jako emerytowanego ministra Zakonu Maltańskiego w Castel Gandolfo i udzielił swojego błogosławieństwa, ponownie zachęcając do działania na rzecz zbliżenia między Kościołami, jak również między Kościołem a masonerią" (59). Powyższy przegląd, jakkolwiek bardzo pobieżny, wykazuje, że w opinii zainteresowanych niniejszą kwestią rządy Jana XXIII zmieniły trwającą od wieków bezkompromisowość Kościoła wobec masonerii na otwarte stanowisko, które zakończyło się zezwoleniem na podwójną przynależność: do Kościoła i do masonerii. Główne elementy konsensusu między Roncallim i masonerią Ojciec Esposito był zaangażowany w dialog z masonerią od roku 1967. W celu wykazania, iż dialog jest możliwy i jak najbardziej zasadny napisał na ten temat wiele prac. Niektóre z nich przytoczymy w niniejszej części artykułu, którą można by zatytułować: Le grandi concordanze tra Chiesa e Massoneria ("Główne elementy porozumienia między Kościołem i masonerią"). Tak naprawdę "porozumienie" między Kościołem i masonerią nie istnieje! Zaistniało ono jedynie między masonerią a Janem XXIII, Pawłem VI i Janem Pawłem II. Dla potwierdzenia tego porozumienia, ojciec Esposito nie ograniczył się do przytoczenia przykładów bezpośrednich relacji kilku przedstawicieli Kościoła z członkami masonerii, lecz przywołał również stosunki nawiązane z organizacjami, które o ile nie były otwarcie masońskie, to najczęściej zostały założone przez masonerię bądź też były przez nią wspierane. Zaliczyć do nich należy: Organizację Narodów Zjednoczonych (ONZ) z jej powszechną Deklaracją Praw Człowieka, Czerwony Krzyż, ruch skautowy i Klub Rotariański. W dalszej części tego artykułu zaprezentuję kontakty Jana XXIII z tymi organizacjami. 1. Organizacja Narodów Zjednoczonych i Deklaracja Praw Człowieka 10 grudnia 1948 roku, ONZ ratyfikowało Deklarację Praw Człowieka. Jej tytuł i zawartość nawiązywały do Deklaracji Rewolucji Francuskiej potępionej przez Papieża Piusa VI. Lecz "wraz z Janem XXIII – pisze Esposito – rozpoczęła się epoka przezwyciężania katolickiego narcyzmu. Przyjęcie zasady dialogu i ekumenizmu zainaugurowało prawa wzajemności, w tym sensie, że wyraźnie potwierdzono istnienie nie tylko wartości katolickich, ale także i innych (...). W encyklice Pacem in terris z 11 kwietnia 1963 roku Jan XXIII odniósł się w pochwalnych słowach do ONZ i Deklaracji Praw Człowieka: «Głównym celem Organizacji Narodów Zjednoczonych jest utrzymanie i umacnianie pokoju między narodami oraz sprzyjanie i dopomaganie im w nawiązywaniu przyjaznych stosunków, opartych na zasadach równości, wzajemnego poszanowania oraz żywej współpracy we wszystkich dziedzinach ludzkiej działalności. (...) Dalekowzrocznej zapobiegliwości Organizacji zawdzięczamy uchwalenie w dniu 10 grudnia 1948 roku przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych powszechnej "Deklaracji Praw Człowieka". (...) Nie uszło wprawdzie Naszej uwadze, że niektóre rozdziały tej Deklaracji wzbudzają gdzieniegdzie pewne słuszne zastrzeżenia. Niemniej jednak sądzimy, że Deklaracja jest pewnym krokiem w kierunku ustanowienia prawno-politycznej organizacji wszystkich istniejących na ziemi narodów»" (60). Tak więc w gruncie rzeczy Jan XXIII zatwierdził to, co wcześniej zostało przez Kościół potępione (nawet jeżeli wyraził parę ogólnych zastrzeżeń). 2. Ruch skautowy Wykazawszy, iż ruch skautowy wywodzi się wprost od masonerii (ss. 297-300) i przedstawiwszy jego powolną asymilację wśród katolików po śmierci św. Piusa X, ojciec Esposito zrelacjonował przemówienie wygłoszone przez Jana XXIII z okazji międzynarodowej pielgrzymki katolickich skautów, w czerwcu 1962 roku: "Papież, jak to jest w zwyczaju, kładzie nacisk na poszukiwanie punktów porozumienia między rozmaitymi ludzkimi elementami, nie zważając na wszelkiego rodzaju nieporozumienia czy podziały". "Piękno waszej młodości i gorliwej służby przyciągnie wielu... – mówi on – przyczyni się do pokonania wszelkich barier jakie istnieją między ludźmi, pomagając im zrozumieć, że są synami Boga i członkami jednej wielkiej rodziny. W tym tkwi sukces waszego ruchu, jego honor i sława". Czy Jan XXIII zamierzał w ten sposób zachęcić katolickich skautów do nawracania wszystkich niewierzących do jedynego Kościoła Chrystusowego, czy też może raczej chciał sicut litterae sonant nadać ruchowi "jeden z najbardziej autentycznych jego aspektów" – który pozbawił ruch katolickości – a mianowicie "tolerancję międzywyznaniową"? (61). 3. Klub Rotariański Prezzolini pisał: "Rotarianie podobni są trochę do skautów, którzy dorośli i odnieśli sukces" (62). Sławny pisarz zignorował (niewątpliwie), do jakiego stopnia miał słuszność używając tego stwierdzenia, które z całą pewnością sprawdza się chociażby w kwestii wspólnych korzeni obu organizacji. Ojciec Esposito przypomniał masońskiego ducha rotarian w następujących, bardzo jasnych słowach: "Związek istniejący między Rotary Club a masonerią ma zasadniczo charakter strukturalny i to nie tylko z powodu założenia Rotary 23 lutego 1905 roku przez prawnika, masona Paula P. Harrisa z Chicago wraz z trójką jego masońskich kolegów, lecz także z powodu ideologicznych i prawnych elementów zapożyczonych od masonerii, z zamiarem zaszczepienia ich w społeczeństwie w celu zlaicyzowania go, poprzez wyeliminowanie pierwotnych i ograniczających aspektów, które – wyłączając zawsze religijną konfesję – posiadają do pewnego stopnia uświęcony, chociaż świecki charakter". Stanowisko Kościoła katolickiego do Rotary Club mogło być tylko negatywne. W Hiszpanii (23 stycznia 1929), w Holandii i w kilku krajach latynoamerykańskich, biskupi zwyczajnie zakazali katolikom przynależności do Klubu. A Stolica Apostolska wydała 15 stycznia 1929, a następnie 11 stycznia 1951 dwa dokumenty zakazujące duchownym wstępowania w szeregi rotarian. W stosunku do świeckich, dekret zatwierdzony przez Piusa XII mówi: "Należy ich napominać, by przestrzegali przepisów Kanonu 684 Kodeksu Prawa Kanonicznego w myśl których wierni powinni się wystrzegać tajnych stowarzyszeń które są potępione, wywrotowe, podejrzane, a które uchylają się od podporządkowania się zaleceniom prawowitej władzy Kościoła" (63). Lecz i tutaj ponownie mamy do czynienia z – jak to określił ojciec Esposito (s. 344) – "rewizjonizmem Jana XXIII". Posiadamy na ten temat dość szczegółową relację (64) adwokata, Omero Ranelletti (65), który odegrał podobną rolę, co jego "starszy brat", Jules Isaac. Potępienia i postawa podejrzliwości ze strony Kościoła były dla rotarian gorzką zniewagą, przez co z wielkim trudem udawało się im zyskiwać nowych adeptów wśród katolików. Kilka razy dochodziło do prób "pojednania", w których niebagatelną rolę odgrywał Ranelletti. Próby te skończyły się fiaskiem w roku 1929, a później w latach 1949-1950, kiedy to Prezydent Międzynarodówki, Hodgson wraz z gubernatorem Langiem i Sekretarzem Rotary w Rzymie – Gancią próbowali uzyskać audiencję u Piusa XII: "W sali San Damaso oczekiwali na zezwolenie wejścia do sali audiencyjnej, lecz bez rezultatu. Władze kościelne były świadome tego, że są oni rotarianami, dlatego nie zezwoliły na audiencję. Wysiłki podejmowane w interesie Rotary nie przyniosły żadnego sukcesu" (66). Kardynał Lercaro Nie wcześniej jak dopiero po śmierci Piusa XII, nowy prezydent klubu Clifford A. Randall nie tracąc czasu, zwrócił się do Ranellettiego z prośbą o audiencję u nowo wybranego Jana XXIII! Ranelletti zbadał teren udając się do ojca Martegani 2 grudnia 1958 roku i wtedy już pewny siebie, zwrócił się do Msgr. Capovilli, osobistego sekretarza Roncalliego w Wenecji, a później w Watykanie. Capovilla był starym przyjacielem (od 1945) Ambrosiniego, przewodniczącego klubu w Wenecji, który w liście do Capovilli, opisał Roncalliego jako "patriarchę, który wobec rotariańskiej działalności wykazywał szczególne zrozumienie" (67). Ranelletti potwierdził, że "w czasie swego pobytu w Wenecji, Jan XXIII wielokrotnie miał okazję nawiązania kontaktów z tamtejszymi rotarianami, ponieważ był dobrze zapoznany z naszą organizacją" (68). Zwróćmy też uwagę na sposób, w jaki kardynał Schuster, arcybiskup Mediolanu przedstawił Rotary Club w mediolańskiej diecezjalnej gazecie określając go jako jedną z "wielorakich ezoterycznych form jednej i tej samej masonerii" (69). Zwróćmy także uwagę na to, że kiedy Rzym ponawiał potępienia, patriarcha Roncalli flirtował w najlepsze z braćmi rotarianami! Czyż to nie dziwne? Faktem jest, że po rozmowie telefonicznej Ranelletti i Capovilla spotkali się 6 lutego 1959 roku i rozmawiali przez godzinę. Ranelletti zrobił na Capovilli "doskonałe wrażenie", opowiedział mu o minionych problemach oraz o nieudanych próbach zbliżenia. Tym razem, nie został odrzucony: 25 lutego, Msgr. Nasalli Rocca di Corneliano poinformował Ranellettiego, iż: "20 kwietnia Ojciec Święty może udzielić audiencji prezydentowi Randallowi". 2 marca Capovilla napisał do Ranellettiego: "Cieszę się wraz z tobą"! Ranelletti przekazał Randallowi dobre wieści, "zalecając mu jak największą ostrożność", po czym napisał do Capovilli: "Za pozwoleniem, chciałbym zauważyć, że audiencja ta ma zostać udzielona adwokatowi Cliffordowi Randallowi, Przewodniczącemu Międzynarodowej Organizacji Rotariańskiej, któremu będzie towarzyszyć jego żona, pani Renata, jak również byłemu przewodniczącemu tej organizacji G. P. Lang, kilku prezesom klubu z Włoch [Giovanni Di Raimondo i Leo Spaur], jak również mnie. Tym sposobem, do hołdu oddania, jaki Przewodniczący Międzynarodówki zamierza złożyć Jego Świątobliwości w imieniu całej rodziny rotariańskiej rozproszonej w 111 krajach świata, dołączymy nasze szczególne wyrazy szacunku (...) od członków włoskiej gałęzi naszej rotariańskiej familii" (70). Oczywiście paradoksem był fakt, iż "rodzina rotariańska", do której katoliccy członkowie przystąpili wbrew woli Stolicy Apostolskiej została przyjęta właśnie przez Jana XXIII! Pojął to doskonale Tajny Szambelan, uczestnik spotkania, i skwitował, zapewniając dwukrotnie Ranellettiego, iż audiencji udzielono im jako osobom prywatnym, nie zaś jako członkom Rotary Club, na co Ranelletti przedstawił umowę nawiązaną z Capovillą. Ranelletti wspomina, iż był ujęty "słodkim uśmiechem" "Papieża Jana" a składając mu wyrazy szacunku od całej rodziny rotariańskiej spotkał się z bardzo życzliwym przyjęciem. Jan XXIII "uraczył wszystkich ciepłym słowem; a na koniec zachęcając do dalszej działalności, udzielił nam apostolskiego błogosławieństwa" (71). L'Osservatore Romano i Civiltà Cattolica zupełnie zignorowały audiencję, o której pisały wszystkie pozostałe dzienniki. W ten sposób rotarianie odnieśli zwycięstwo. Wszelki opór załamał się, gdy "20 marca 1963 roku, Jan XXIII przyjął rotarian na drugiej audiencji. Byli to rotarianie ze 188 dystryktu rzymskiego. (...) Grupie przyznano miejsce w bezpośredniej bliskości tronu papieskiego". Roncalli "zwrócił się do nich w głęboko przejmujących słowach i udzielił im swego ojcowskiego błogosławieństwa rozszerzając go na wszystkich rotarian całego świata". Tym razem, rotariańscy delegaci, Gelati, Caria i Ranelletti występowali już nie jako osoby prywatne, lecz zostali przedstawieni "swoimi oficjalnymi tytułami" (72). Na zakończenie tego rozdziału, oddajmy głos rotarianowi, Ubertone: "Jeśli zastanawiamy się dzisiaj nad pewnymi postawami przyjmowanymi w katolickich środowiskach, nad oskarżeniami wysuwanymi przeciw rotarianom jako jednej z organizacji «otwarcie wrogich katolicyzmowi», «której moralność jest tylko maską ukrywającą moralność laicko-masońską» i jeśli porównamy to z istniejącymi aktualnie stosunkami między Rotary Club a Kościołem; jeżeli przypomnimy sobie o nakazie wydanym niegdyś duchowieństwu i katolikom «by trzymali się z daleka» od Rotary, i porównamy to z obecną sytuacją, kiedy tak wielu duchownych i prałatów jest członkami Klubu (jednym z nich jest na przykład ojciec Frederico Weber SJ, były prezes dystryktu) to wydaje się nam, że fakty opowiedziane przez Ranellettiego są jakimiś historyjkami z innego świata. I rzeczywiście, o inny świat wtedy chodziło. Dzisiaj, gdy uczestniczymy w ekumenicznych spotkaniach na wysokich szczeblach, wydaje nam się niepojęte, że ktoś mógłby próbować czynić Klubowi Rotary zarzuty o «próby podkopywania prawowitej władzy Kościoła». Podobnie, biorąc pod uwagę obecną otwartość wobec innych wyznań, uznawanych za «godne szacunku», to ta bardzo surowa postawa przyjęta niegdyś wobec tak otwartej organizacji głoszącej poświęcenie się zadaniu przywrócenia najwyższych zasad moralnych w obszarach życia zawodowego i religijnego, organizacji, której jedynym, a zarazem ostatecznym celem jest «powszechne dobro społeczeństwa», dziś wydaje się niepojęta. To Papież Jan XXIII i Sobór naznaczyli przełom między dwiema epokami" (73). Pomnik Lercaro erygowany w Katedrze San Petronio w Bolonii. To dzieło dłuta Manzù zostało zamówione przez Umberto Ortolaniego. Sprostowania Msgr. Capovilli Jak zauważyliśmy, wszystkie poszlaki się zbiegają: Jan XXIII w żaden sposób nie przeciwstawił się masonerii; on ją wręcz popierał, a nawet do pewnego stopnia przyjął jej zasady; podtrzymywał możliwość bycia zarówno masonem jak i katolikiem, a sympatyzując z takim stanowiskiem, prawdopodobnie sam był adeptem masonerii. W obliczu tych jakże obciążających dowodów oraz licznych świadectw, których źródłem są osoby otwarcie uważające go za masona, czy może jeszcze znaleźć się ktoś mogący stanąć w jego obronie? Prawdę mówiąc, jedna osoba zaprzeczyła istnieniu jakichkolwiek konszachtów między masonerią a Janem XXIII; tą osobą był jego wierny sekretarz, arcybiskup Loris Francesco Capovilla. Według moich informacji, Capovilla dwukrotnie wypowiadał się w tej kwestii: pierwszy raz w 1976 roku na potrzeby dwóch artykułów w L'Osservatore Romano, a drugi raz w wywiadzie w formie książki udzielonym siostrzeńcowi Jana XXIII, Marco Roncalliemu (74). W roku 1976 Capovilla wypowiedział się z oburzeniem przeciw książce Pierre'a Carpi zatytułowanej Le profezie di Papa Giovanni (Proroctwa papieża Jana). Książka napisana przez masona i wydana przez masońskie wydawnictwo Mediterranee, potwierdza przypisywane Roncalliemu związki z sektą różokrzyżowców w Turcji. Capovilla zdecydowanie temu zaprzeczył opierając się na harmonogramie i rejestrze Mszy nuncjusza z owego okresu pobytu w Turcji. W rozmowie z Marco Roncallim, Capovilla powrócił do tej kwestii (s. 117) rozwijając temat relacji Jana XXIII z masonerią. Według niego cała wrzawa wokół "masońskich spisków knutych w celu zniszczenia tradycji i jedności Kościoła" to "niepojęte fantazje prowokowane w celu wywołania polemik" (75) (s. 89). Wtedy jeszcze, Capovilla wykluczał "mieszanie się" z masonerią wyrażając przy tym nadzieję ocieplenia kontaktów w przyszłości... (s. 88)! Poczym kruszył kopię broniąc zaciekle amerykańską masonerię, która "nigdy nie wchodziła w konflikt z religią" (ibidem). Jednak kiedy rozmowa schodzi na Jana XXIII, jego wierny sekretarz staje się ostrożny, niejednokrotnie sam sobie przeczy... Czyni aluzję do dwóch epizodów z 1962 roku: telegramu otrzymanego od loży masońskiej wyrażającej nadzieję na szybki powrót do zdrowia Jana XXIII oraz notatki sporządzonej przez Jana XXIII, podsumowującej pewne hasła zawarte w Dictionnaire Apologétique de la Foi Catholique dotyczące potępień masonerii przez Papieży. Co się tyczy odpowiedzi Jana XXIII na telegram, podyktowanej Sekretarzowi Stanu, Capovilla stwierdza, iż zawierała ona: "Kilka uprzejmych wyrazów podziękowania. Lecz nie było w niej żadnych werbalnych kompromisów z masonerią, ani innych tym podobnych rzeczy" (76). Według Capovilli Jan XXIII zachowuje tutaj dystans, lecz ja odnoszę wrażenie, że jest wręcz przeciwnie: nigdy żaden Papież nie odpowiadał, z kurtuazją lub bez, na listy bądź telegramy od masonerii! Druga sprawa, dotycząca list papieskich potępień, sama w sobie błaha, nabiera znaczenia poprzez użytek jaki z nich robi Roncalli. "Czy Papież zamierzał ogłosić nowe potępienia?" Pytanie to zadali Capovilli w 1979 roku dwaj jezuici, filo-masoni Ferrer Benimelli i Caprile (77). Capovilla odpowiedział wówczas lakonicznie: "Nie sądzę, aby miał zamiar wydać nowe potępienie; chciał tylko dogłębnie zrozumieć zagadnienie. Bez wątpienia, wspierał wszystkie ostrożne kontakty, i ewentualne «negocjacje»". Tak więc jeszcze w 1979 roku, Capovilla przedstawia nam Jana XXIII jako tego, który nie myśli o potępianiu masonerii, lecz o utrzymywaniu z nią ostrożnego kontaktu i prowadzeniu "negocjacji". W roku 1994, koryguje swą postawę, a czyni to w taki sposób, że jego styl staje się jeszcze bardziej zawiły: "Potwierdzam istotę treści zawartej w cytowanej książce", ale... "ważne jest tutaj znaczenie przysłówka «ostrożnie». Kurtuazji nie należy mylić z przychylnością. Nawiązanie dialogu nie jest nigdy tym samym, co kompromis i złagodzenie potępień masonerii, które ciągle jeszcze obowiązują" (s. 89); a na pytanie czy te negocjacje miały już miejsce, odpowiedział oschle: "Nigdy nic o tym nie słyszałem" (ibidem). Czy obrona Capovilli jest wiarygodna? Czy zasadne jest powątpiewanie w jej prawdziwość? Sądzę, że tak i to nie tylko dlatego, że pierwszy argument (telegramy masoneria-Watykan) raczej potwierdza oskarżenie, a drugi z kolei był rozmaicie interpretowany przez samego Capovillę, ale także z powodu wielu jawnych przemilczeń. W rzeczywistości – jeśli się nie mylę – Capovilla nigdy nie zdementował stwierdzeń Wielkich Mistrzów Gaito i Rangela, ani też nie obalił druzgocących dla Roncalliego oskarżeń zawartych w trzech książkach barona Marsaudona! Skąd to uporczywe milczenie? Tymczasem, książki Marsaudona były cytowane i nagłaśniane przez innych, między innymi przez ojca Esposito i dziwnym byłoby, gdyby Capovilla, niewątpliwie dobrze poinformowany o wszystkim co dotyczyło Jana XXIII, nigdy o nich nie słyszał. Wydaje się, że książka Pierre'a Carpi miała odegrać rolę "kozła ofiarnego" w celu zdyskredytowania dużo bardziej uzasadnionych argumentów tyczących się masońskich afiliacji Jana XXIII – była mianowicie czymś w rodzaju fałszerstwa Taxila. Ktokolwiek ośmielał się głosić przynależność Roncalliego do masonerii spotykał się z zarzutem, że jest stronnikiem Pierre'a Carpi, a przez to był wyśmiany, podobnie jak to spotkało zwolenników szatańskich korzeni masonerii uznanych za epigonów Leo Taxila. Tak więc jest to jedno z tych klasycznych masońskich działań polegających na zmyleniu tropu po to by ukryć igłę w stogu siana. Masoneria a ekumenizm Jeśli chodzi o bliskość pojęć masonerii i ekumenizmu, to odsyłam do książki Marsaudona, L'Oecuménisme vu par un Maçon de Tradition. Dewizą bliskiego przyjaciela Jana XXIII, pochodzącą nawiasem mówiąc z rytuału masońskiego, jest ekumeniczne: "ad dissipata colligenda: ku połączeniu tego co podzielone" (s. 59). Można by stwierdzić, że ekumenizm jest prawowitym dzieckiem masonerii, która jednoczy w wyższej tradycji i w służbie człowiekowi wszystkie wyznania religijne... "Kiedy dziś myślimy na przykład o słynnej Bulli Papieża Klemensa XII nakładającej ekskomunikę na naszych poprzedników (...) – pisze Marsaudon – rozumiemy jakie faktycznie były powody jej promulgacji. Klemens XII odmawiał naszym poprzednikom możliwości rekrutowania adeptów spośród wyznawców różnych religii. W dzisiejszych czasach, nasz brat, Franklin Roosvelt przywrócił wszystkim ludziom możliwość «uwielbiania Boga w zgodzie ze swoimi zasadami i przekonaniami». Oto tolerancja i oto także ekumenizm! My, masoni Tradycji pozwalamy sobie na sparafrazowanie i przetransponowanie słów tego męża stanu i dostosowanie ich do naszych okoliczności: katolicy, prawosławni, protestanci, żydzi, muzułmanie, hindusi, buddyści, wolnomyśliciele, bezwyznaniowcy – u nas to tylko imiona; zaś «masoneria» to nazwisko naszej rodziny" (s. 126). "Odtąd Pius IX czy też Leon XIII poszli zupełnie w zapomnienie. Na początku tego studium cytowaliśmy zmarłego kardynała R. P. Lépiciera, zaciętego pogromcę heretyków. Dzisiaj, mówi się nie tylko o zbliżeniu, ale o rewolucji pożądanej przez Jana XXIII, o wolności sumienia. Nie sądzimy, aby mason godny tego tytułu, który sam jest zaangażowany w praktykowanie tolerancji, nie miał się szczerze radować z nieodwracalnych rezultatów Soboru, którego rozstrzygnięcia są brzemienne w skutki. (...) Oczywistym było, że dogmatyczny Kościół musi pewnego pięknego dnia zniknąć bądź dostosować się, a żeby się dostosować musi powrócić do źródeł. Wraz ze wszystkimi prawdziwie szczerymi chrześcijanami możemy tylko mieć nadzieję, że Jan XXIII żył, pracował, modlił się, cierpiał i umarł nie na próżno" (ss. 119-120). A zatem to nie przypadek, że pierwszy gest uczyniony przez Jana XXIII na polu ekumenizmu dotyczył masona, anglikańskiego prymasa Geoffreya F. Fischera, "arcybiskupa" Canterbury, którego przyjął w Watykanie 22 grudnia 1960 roku. Były Wielki Mistrz Gamberini pisał: "Przyjęty do loży Old Reptonian nr 3725 Wielkiej Loży Anglii w 1916 roku", Fischer "objął w 1939 stanowisko Wielkiego Kapelana tej światowej sławy macierzystej Wielkiej Loży, stanowisko nazywane w łacińsko-katolickich lożach masońskich, Wielkim Mówcą" (78). Ojciec Esposito zastanawiał się "czy ma jakieś znaczenie fakt, że Fischer sprzyjał zainicjowaniu dialogu Rzym-Londyn i walczył o niego w samej Loży?". Jan XXIII wielokrotnie wypowiadał się i pozytywnie oceniał działalność masonerii, a po spotkaniu z masonem G. F. Fisherem "arcybiskupem" Canterbury i prymasem anglikańskim otworzył pojednawczy dialog z tym wyznaniem religijnym. (Zdjęcie i opis pochodzą z książki Ojca Esposito pt. Święci i masoni w służbie człowiekowi). Bezsprzecznie, spotkania "dwóch Papieży z dwoma wtajemniczonymi hierarchami" – by użyć tu słów ojca Esposito nawiązujących do Jana XXIII i Fischera oraz Pawła VI i Atenagorasa (właściwe byłoby dodanie tu super-wtajemniczonego Julesa Isaaca!) – mają nas czym zaskakiwać! (79). Czy Jan XXIII był nieświadomy tego, że Fischer był nie tylko heretykiem, ale również masonem? Trudno w to uwierzyć, biorąc pod uwagę fakt, że przynależność anglikańskich hierarchów do masonerii jest stałą praktyką (80). Ks. Francesco Ricossa Z języków francuskiego, włoskiego i angielskiego tłum. Iwona Olszewska i Mirosław Salawa Artykuł z czasopisma: "Sodalitium" (wersja włoska), nr 42, styczeń 1996, ss. 3-17. Wersja francuska: "Sodalitium", nr 42, październik-listopad 1996, ss. 33-48. Przypisy: (1) La Loggia è una casa di vetro, (Loża jest szklanym domem). Wywiad Fabio Andriola z Virgilio Gaito, opublikowany w L'Italia settimanale, 26 stycznia 1994 (nr 3), s. 74. (2) Giuliano il Teista, (Giuliano – teista), wywiad Giovanni Cubeddu z Virgilio Gaito; opublikowany w Trenta Giorni, nr 2, luty 1994, s. 29. (3) "To właśnie w Paryżu Angelo Roncalli i Giovanni Montini zostali wtajemniczeni we wzniosłe tajemnice masonerii. A więc nie ma w tym nic dziwnego, iż znaczna ilość projektów Drugiego Soboru Watykańskiego autorstwa Jana XXIII opiera się na masońskich zasadach i postulatach". Za: Processo, nr 832, 12/10/1992, cytowane przez Reporter, maj 1998, nr 179, s. 14. (4) Por. Sodalitium, nr 25, ss. 34-35. (5) Por. Sodalitium, nr 25, ss. 22-37; nr 26, ss. 3-11. (6) Por. Ojciec Rosario Esposito SSP, Santi e massoni al servizio dell'uomo (Święci i masoni w służbie człowiekowi), Bartogi, Foggia 1992, s. 216. (7) Por. Maurizio Blondet, Gli "Adelphi" della dissoluzione, Ares, Mediolan 1994, ss. 49-51. (8) Por. Sodalitium, nr 27, ss. 17-24; nr 28, ss. 19-28. (9) Aldo Alessandro Mola, Storia della Massoneria italiana dall'Unità alla Repubblica, (Historia włoskiej masonerii od Zjednoczenia do Republiki), Bompiani, Mediolan 1976, ss. 548 i 624. (10) Fray C. Sante, De Don Miguel Matèu Pla al schisma, pasando por el Nuncio Roncalli, (Od Don Miguela Matèu Pla do schizmy wywołanej przez Nuncjusza Roncalli), [w:] Que pasa?, nr 459, październik 1972, cytowany przez Tomàsa Tello, Sombras y penumbras de la figura Roncalli, (Cienie i półcienie wokół Roncalliego), wyd. autora, ss. 21 i 22. (11) Dokładnie chodzi o: L'Oecuménisme vu par un Franc-Maçon de Tradition, (Ekumenizm widziany oczami tradycyjnego masona) Vitiano, Paryż 1964 (z przedmową Charlesa Riandeya, Wielkiego Komandora Najwyższej Rady Francji Obrządku Szkockiego dedykowaną "ku pamięci Angelo Roncalliego... Ojca wszystkich chrześcijan, przyjaciela wszystkich ludzi, Jego czcigodnemu kontynuatorowi, Jego Świątobliwości, Papieżowi Pawłowi VI"); De l'initiation maçonnique à l'orthodoxie chrétienne, (Od wtajemniczenia masońskiego do chrześcijańskiej ortodoksji) Dervy, Paris 1965; Souvenirs et réflexions; un haut dignitaire de la Franc-Maçonnerie de tradition révèle ses secrets. (Wspomnienia i refleksje: wysoki dygnitarz masonerii ujawnia jej sekrety) Vitiano, Paryż 1976. (12) Oswald Wirth (1865-1943) inicjowany do masonerii w 1882 (Wielka Loża Francji), żywiołowo zareagował przeciw porzuceniu symbolizmu przez licznych masonów i w ten sposób zbliżył się do innego dobrze znanego masońskiego spirytysty René Guénona (1886-1951). Por. Alec Mellor, Dictionnaire de la Franc-Maçonnerie et des Franc-Maçons, Belfond, Paryż 1971-1979, ss. 268 i 318. Wirth był sekretarzem i ulubionym uczniem Stanislas de Guaita (1861-1897), założycielem Kabalistycznego Zakonu Różokrzyżowców, okultystą, narkomanem, oskarżanym o satanizm (według Introvigne niesłusznie, pomimo takich książek Wirtha jak: Le temple de Satan (Świątynia Szatana) , La clé de la magie noire; (Klucz do Czarnej Magii) oraz Essai des sciences maudites. Ponadto, de Guaita uważał sławnego kabalistycznego maga, Eliphasa Levi (pseudonim byłego księdza, Alphonse-Louis Constant) za "Mistrza mistrzów". Jako ciekawostka : de Guaita utrzymywał bardzo przyjacielskie stosunki z literatem, Maurice'em Barrès'em, wraz z którym założył zakon martynistów. Ze słownika Mellora (dobrze znanego katolickiego masona); por. Massimo Introvigne Il Cappello del Mago (Magiczny Kapelusz) Sugarco, Mediolan 1990, ss. 152-154, 187-189, 225. (13) Por. Marsaudon, L'Oecumenisme..., op. cit., s. 45. Wszystkie uwagi biograficzne o Marsaudonie pochodzą z tej pracy, ss. 20-44. (14) Por. Marsaudon, Souvenirs..., op. cit., Nie udało mi się dotrzeć do tej książki, którą cytuję za Tello, Sombras..., op. cit., s. 7. (15) Por., Marsaudon, L'Oecuménisme..., op. cit., ss. 45-46. Souvenirs..., przez Tello, op. cit., s. 7. (16) Marsaudon, L'Oecuménisme..., op. cit., s. 45. (17) Marsaudon, Souvenirs..., op. cit., s. 263. (18) Marsaudon, De l'initiation..., op. cit., ss. 135-136, zrelacjonowane przez Rosario F. Esposito SSP, [w:] Le grandi concordanze tra Chiesa e Massoneria, (Wielkie porozumienia między Kościołem a masonerią) Nardini, Florencja 1987, ss. 390-391. (19) Por. Sodalitium, nr 28, ss. 26-27, gdzie przytoczony jest pełny cytat z Burckardta. (20) Por. Documentation catholique, R. 1961, kol. 1193 i 1262 (Breve i nowe konstytucje), kol. 1477 (kardynał Giobbe jest nazywany Patronem Zakonu) i R. 1962, kol. 1029 (wybór nowego Wielkiego Mistrza) (21) Por. Prosper Jardin, Les Chevaliers de Malte. Une perpétuelle croisade. (Rycerze maltańscy. Nieustanna krucjata), Librairie Académique Perrin, Paryż 1974, ss. 305-308. Istnieje też oddzielna gałąź luterańskiego wyznania, Johanniter Orden (por. ss. 299-303). (22) "Jeśli zatrzymaliśmy się przy temacie Zakonu Maltańskiego to dlatego, że jest on interesujący z ekumenicznego punktu widzenia. Ponieważ Zakon ten jest suwerenny, tak więc mógł przyjmować rycerzy wyznania prawosławnego. Jego rumuńska gałąź, potajemnie założona w Paryżu, została przyjęta przez Wielkiego Mistrza do siedziby Zakonu w Rzymie. I być może nie będzie bez znaczenia spostrzeżenie, że car Paweł I był Wielkim Mistrzem Zakonu". Marsaudon, L'Oecuménisme..., op. cit., s. 40. (23) Uważając się za kontynuację zakonu templariuszy, masoneria zawsze miała szczególne upodobanie do zakonów rycerskich. (24) Marsaudon potwierdza, że został przedstawiony Ministrowi Zakonu we Francji, de Pierredon, przez masona wysokiego stopnia, Rycerza Maltańskiego i twierdzi też, że przewodniczący światowego Związku Szpitalników Zakonu we Francji, Justyn Godard, były Minister Zdrowia, również był masonem. (L'Oecuménisme..., op. cit., s. 44). Mola (op. cit., s. 599, przypis 4) mówi o "przenikaniu ezoterycznych prądów a zwłaszcza mesmeryzmu do wnętrza Zakonu Rycerzy Maltańskich" i odsyła czytelnika do pracy Ernle Bradforda, Lo scudo e la spada, Storia dei Cavalieri di Malta, (Miecz i tarcza: Historia Rycerzy Maltańskich) Mursia, Mediolan 1975, ss. 201-203. (25) "Nicola Canali (1874-1961) wyświęcony na księdza w 1900 roku, sekretarz i współbiesiadnik Merry del Val, bezgranicznie mu oddany, co dowiódł zaraz po jego śmierci przez zaangażowanie w otwarcie procesu beatyfikacji, a wcześniej przez odrzucanie wszystkich dyplomatycznych stanowisk, by pozostać tylko i wyłącznie na służbie del Vala. Zastępca Sekretarza Stanu w 1908 roku, sekretarz Kongregacji obrzędowej w 1914, asesor Świętego Oficjum w 1926 roku (którego sekretarzem był wtedy Merry del Val), mianowany kardynałem w 1935 roku kardynałem diakonem i Wielkim Penitencjarzem, Przeor Zakonu Maltańskiego i wielki mistrz Zakonu Świętego Grobu, za Piusa XII kierował całą materialną i finansową administracją Watykanu". (Emile Poulat, Intégrisme et catholicisme intégral, (Integryzm i katolicyzm integralny), Casterman, Tournai 1969, s. 587). Najbardziej znaną książką na temat Zakonu Maltańskiego, którą historyk Andrea Riccardi uznał za "skandaliczną" (Il partito romano, Morcelliana Brescia 1983, s. 61, przypis 83), jest praca znanego pisarza, Rogera Peyrefitte'a, (I cavalieri di Malta, Florencja 1957, we włoskim wydaniu) w której znajdują się liczne odniesienia do osoby kardynała Canali. (26) Zob. oskarżenia Marsaudona w jego książce L'Oecuménisme..., op. cit., s. 39 i Jardina w Les Chevaliers..., op. cit., s. 313. (27) Marsaudon, L‚Oecuménisme..., op. cit., s. 21. (28) W 1977 roku, Franco Bellegrandi, były Szambelan od Kapy i Miecza Jego Świątobliwości i współpracownik L'Osservatore Romano, napisał książkę wydaną dopiero w 1994 roku, która wywołała wrzawę w krajowej prasie, ponieważ wśród obecnych na publicznej prezentacji książki znalazł się kardynał Silvio Oddi. W książce, wydanej przez w Rzymie i zatytułowanej Nichitaroncalli. Controvita di un Papa (Nikitaroncalli: inne życie Papieża), znalazł się materiał, który potwierdza wiele tez zawartych w serii artykułów opublikowanych przez Sodalitium. Jednakże głównym jej defektem – w naszej opinii – jest lekceważący styl autora i niemal całkowity brak dokumentacji. Bellegrandi zrelacjonował watykańskie plotki (i wydarzenia w które był wmieszany), nie uwzględniając różnic pomiędzy istotnymi informacjami a bezpodstawnymi "plotkami". To właśnie również z tego powodu w "tradycjonalistycznych" kręgach (np., w toskańskim przeglądzie Controrivoluzione) książka Bellegrandiego została "zniszczona". Niemniej jednak nie wydaje mi się, żeby wszystkie tezy Franco Bellegrandiego mogły być uznane za mało wiarygodne; mogą być bardzo użyteczne jeżeli zostaną poparte niezbędnymi dowodami. (29) F. Bellegrandi, Nikitaroncalli, op. cit., ss. 59-61. (30) A. A. Mola, op. cit., s. 628. (31) Por. A. A. Mola, op. cit., s. 626; R. Esposito, Le grande concordanze..., op. cit., ss. 119, 388, 409. (32) Jan XXIII przyjął przedstawicieli Zakonu Maltańskiego 24 czerwca 1961. Canali zmarł 2 sierpnia tego samego roku. W Il «partito romano»‚ nel secondo dopoguerra (1945-1954), («Partia rzymska» po Drugiej Wojnie Światowej 1945-1954), Morcelliana, Brescia 1983, s. 62, nr 83, Andrea Riccardi prezentuje kilka wypowiedzi Roncalliego ujawniających jego pogardę wobec Canaliego: "Jan XXIII napisał do kardynała Testa odnośnie funkcji Canaliego: «urząd zajmowany niejako przez nieboszczka kardynała Canali»‚ (9-8-1961, [w:] Lettere (Listach) 1958-1963, Jana XXIII, wydanych za staraniem L. F. Capovilla, Rzym 1978, s. 307. (33) Por. Sodalitium, nr 29, ss. 3-5. (34) Por. Sodalitium, nr 32, ss. 29-31. (35) Por. Sodalitium, nr 33, s. 22. (36) Benny Lai, I segreti del Vaticano II da Pio XII a papa Wojtyla, (Sekrety Vaticanum II od Piusa XII do Papieża Wojtyły), Laterza, Rzym-Bari 1984, ss. 82-83; Il papa non eletto. Giuseppe Siri, Cardinale di Santa Romana Chiesa, (Niewybrany Papież. Giuseppe Siri, Kardynał Świętego Kościoła Rzymskiego) Latereza, Rzym-Bari 1993, s. 202, nr 7. (37) Giulio Andreotti, A ogni morte di Papa. I Papi che ho conosciuto, Rizzoli, Mediolan 1980, s. 106. Senator Giulio Andreotti, protagonista włoskiej polityki od okresu powojennego aż do czasów współczesnych ma obecnie proces sądowy w związku z oskarżeniem go o kontakty z mafią i masonerią, albo raczej, o związki z mafią za pośrednictwem masonerii. Według niektórych jego oskarżycieli, był on prawdziwą głową Loży Masońskiej Propaganda 2 (P2). Według innych kontakty z mafią nawiązał w momencie kiedy został poproszony przez Pawła VI o interwencję w celu ochrony sycylijskiego finansisty (i masona) Sindona, który zmarł (a niewykluczone, iż popełnił samobójstwo) w więzieniu. (38) Benny Lai, Il Papa non eletto, op. cit., s. 202, nr 7. (39) Wiadome jest, że krążyło wiele mniej lub bardziej wiarygodnych list z nazwiskami prałatów inicjowanych do masonerii. Wśród różnych domniemanych członków, szczególną uwagę przykuwa osoba Franza Königa, od 1956 roku arcybiskupa Wiednia, a od 15 grudnia 1958 roku kardynała z nadania Jana XXIII. Zawsze dobrze poinformowany Roberto Fabiani stwierdził śmiało, bez przebierania w słowach, że kardynał König był masonem i że był inicjowany do tajnej loży masońskiej "Giustizia e Libertà" ("Sprawiedliwość i Wolność"). Por. Roberto Fabiani, I Massoni in Italia, (Masoni we Włoszech) L'Espresso 1978, Farigliano, ss. 78 i 130. Jakby na to nie patrzyć, to po swoim poprzedniku, kardynale Innitzerze, König był bardzo aktywną postacią dialogu z masonerią, por. R. Esposito, Le grandi concordanze..., op. cit., ss. 26, 126, 163-167; R. Esposito, La riconciliazione tra la Chiesa e la Massoneria, Longo, Rawenna, s. 12. König był głównym zwolennikiem wyboru Karola Wojtyły na ostatnim konklawe. (40) Benny Lai, I segreti..., op. cit., s. 84. (41) Ibid, s. 83. (42) Por. B. Lai, I segreti..., op. cit., s. 85, B. Lai, Il Papa... op. cit., s. 202, G. Andreotti, op. cit., s. 106. (43) Paweł VI, rozmowa z 21 czerwca 1972 roku, cytowana w L'Attività della Santa Sede, Tipografia Poliglotta Vaticana 1972, s. 221. (44) Por. Bellegrandi, op. cit., ss. 61-62. (45) Marsaudon, L'Oecuménisme..., op. cit., s. 47. (46) A. A. Mola, op. cit., ss. 598-599. (47) Ktoś mógłby podnieść zarzut, że na synodzie rzymskim w 1960 roku, w artykule 247 potępienie masonerii zostało powtórzone na podstawie kanonu 2335 z Jednakże ojciec Esposito zauważa: "Chodzi tu o akt, który jest efektem pewnej siły bezwładności i który zdaje się tylko częściowo korespondować z «myślą» Papieża. Wszystko to zostało dokonane niejako automatycznie, bez rozważenia problemu zmiany historycznych okoliczności i reperkusji zarówno dla Kościoła jak i dla masonerii. W analogiczny sposób stosunek Kościoła do komunizmu, nie w teorii, lecz w praktyce został złagodzony; dokonano kilka nie potrzebujących komentarza braterskich gestów – by wspomnieć na przykład o audiencji udzielonej zięciowi Chruszczowa, Adżubejowi". (P. Esposito, Santi e Massoni, op. cit., s. 213). Sam Capovilla, sekretarz Jana XXIII potwierdził, że Jan XXIII nie wydał żadnego nowego potępienia masonerii. (Giovanni XXIII, we wspomnieniach sekretarza Loris F. Capovilla. Wywiad Marco Roncalli z dołączeniem niepublikowanych dokumentów, Saint Paul, Cinisello Balsamo 1994, ss. 87-90 i 117). (48) R. Esposito, La riconciliazione..., op. cit., s. 34 i nr 2. (49) I to wbrew roszczeniom Alleanza Cattolica. (Przyp. tłum. na język angielski: Alleanza Cattolica to nazwa organizacji Tradycja, Rodzina i Własność we Włoszech. Massimo Introvigne, związany z Alleanza Cattolica oraz założyciel CESNUR, który poświęcił się obronie sekt i grup pod sztandarem religijnej wolności, był tematem kilku artykułów zamieszczonych w "Sodalitium". – Suzanne M. Rini). Nowy "Kodeks Prawa Kanonicznego" z 1983 roku już nawet nie wymienia nazwy "masoneria" i odwołuje ekskomunikę przewidzianą przez Kanon 2335 Kodeksu Prawa Kanonicznego (jedynego autentycznego, tego z roku 1917). By zapobiec reakcjom katolików, kardynał Ratzinger musiał 26 listopada 1983 roku ogłosić deklarację o "stowarzyszeniach masońskich", która głosi, że członkostwo w masonerii jest nadal zakazane pod karą ekskomuniki a ci, którzy się do niej zapiszą dopuszczają się tym samym grzechu śmiertelnego i nie mogą przystępować do komunii. Bez wątpienia, był to krok wstecz w stosunku do decyzji poprzednika Ratzingera, kardynała Sepera, który autoryzował podwójne członkostwo (w Kościele i w niektórych masońskich obediencjach). Niemniej jednak nie ma już mowy o ekskomunice, nie jest już ona przewidziana przez nowe prawo. Jest to taktyka dwóch kroków naprzód i jednego w tył... O tym zagadnieniu, zob. Ks. Curzio Nittoglia, Infiltrazioni giudaico-massoniche nella Chiesa romana (Infiltracja żydomasońska w Kościele rzymskim), [w:] Sodalitium, nr 38, ss. 17-29, szczególnie 22-23: Fałszywa restauracja lat osiemdziesiątych. (50) Por. La Déclaration collective de l'épiscopat argentin, (Wspólna deklaracja episkopatu argentyńskiego) z 20 lutego 1959 (w: Documentation catholique, kol. 483-488) i Lettre pastorale collective des archevêques et évêques du Ruanda-Urandi (List pasterski biskupów Rwandy-Burundi), (w: Documentation catholique, 1961, kol. 511-532). (51) Por. J. Plonchard D'Assac, Le secret des francs-maçons (Sekret masonów), éd. de Chiré, 1979, s. 169. (52) Léon de Poncins, Infiltrations ennemies dans L'Eglise, Documents et témoignages. (Wroga infiltracja w Kościele. Dokumenty i świadectwa) Paryż, 1970, ss. 85-88. (53) Katolicko-masońska konferencja w Ariccia, 20/04/1970, [w:] R. Esposito, La réconciliazione..., op. cit., s. 79. (54) Debata katolicko-masońska w Lecce, 24 lutego 1979, op. cit., s. 114. (55) Ibidem, s. 122. (56) Alec Mellor, op. cit., s. 114. (57) R. Fabiani op. cit., s. 85. (58) Artykuł opublikowany w El Pais, Madryt, 10 marca 1985, przetłumaczony przez Hiram, Rzym, kwiecień 1985 i zrelacjonowany przez R. Esposito, Le grandi concordanze..., op. cit., s. 84. (59) Marsaudon, De l'initiation..., op. cit., ss. 135-136; cytowany przez R. Esposito, Le grandi concordanze..., op. cit., s. 391. (60) R. Esposito, Le grandi concordanze..., op. cit., ss. 251-252. (61) Ibidem, ss. 313 i 301. (62) Giuseppe Prezzolini, Nel circolo dei Rotariani ci sono tutti i "primi della classe", (W kręgu Rotarian są wszyscy z najwyższych klas społecznych), artykuł opublikowany w Il Tempo, Rzym, 10 marca 1955. (63) W Artykule Civiltà cattolica spostrzeżono, że rotarianie są określani jak "podejrzana" organizacja. (64) Omero Ranelletti, La Chiesa cattolica e il Rotary Internazionale, (Kościół katolicki a rotariańska międzynarodówka), [w:] Realtà Nuova, miesięcznik Włoskiego Klubu Rotariańskiego, Mediolan, nr 4, kwiecień 1972. Autor zrewidował to w 1975 roku. Cytuję z ostatniego wydania: Omero Rannelletti, Il Rotary e la Chiesa cattolica, [w:] Quaderni di Realtà Nuova, Rotariański Instytut Kultury, Turyn 1991, z przedmową Alessandro Ubertone'a i z artykułem o autorze Antonio de Majo. (65) Urodzony na Cejlonie w 1885 roku, zmarł w 1979 w wieku 94 lat. Ranelletti deklarował się być żarliwym katolikiem, co jednak jest wątpliwe i to nie tylko z powodu wysokich stanowisk jakie przez długi czas zajmował w Rotary, odkąd założył Klub tej organizacji w Rzymie w 1924 roku. Był on Szefem Gabinetu Ministerstwa Oświecenia Publicznego przez wiele lat i aż do 1920 roku działał pod zwierzchnictwem Ministra Ruffini i rządu Nitti. Senator Ruffini, liberał, profesor prawa kanonicznego, był nieprzejednanym zwolennikiem wolności religijnej, a także obrońcą masonerii; Nitti, także liberał, uznawany przez niektórych autorów za powiązanego z masonerią (por. Gianni Vannoni, Massoneria, Fascismo et Chiesa Cattolica (Masoneria, faszyzm a Kościół katolicki), Laterza, Bari 1979, s. 71). "Po opuszczeniu stanowiska ministra – jak informuje nas Umbertone – został zatrudniony przez deputowanego Andrea Torrée do pracy przy założeniu i administrowaniu antyfaszystowskim dziennikiem Il Mondo, z którym współpracował, zajmując się problemami edukacyjnymi i kulturalnymi i lojalnie współdziałając z Giovannim Amendola, Meuccio Ruinim, Alberto Cianca i innymi, aż do 1925 roku, kiedy to dziennik musiał przerwać działalność". Deputowany Ruini piastował wysokie stanowisko w masonerii (por. Mola, op. cit., s. 258), masonami byli też: deputowany Torre (por. Mola, op. cit., s. 389), deputowany Amendola (por. Vannoni, op. cit., s. 75 i przypis 25 s. 84; w opinii Moli jest to prawdopodobne, por. s. 492) i nawet Alberto Cianca, jak twierdzi Mola (por. s. 615). Czy to możliwe, aby w środowisku takiej kliki masonów wysokich stopni Ranelletti mógł być "katolikiem ponad wszelką wątpliwość?" (por. Ranelletti, s. 87). (66) O. Ranelletti, op. cit., s. 86. (67) Ibidem, s. 88. List z 22 grudnia 1958 Lando Ambrosini do Msgr. Capovilla. (68) Ibidem, s. 91. (69) Rivista diocesana Milanese, listopad 1949, ss. 240-241, cyt. R. Esposito, Le grandi concordanze..., s. 342. (70) O. Ranelletti, op. cit., (71) Ibidem, s. 91. (72) Ibidem, s. 93, i R. Esposito, Le grandi concordanze..., op. cit., s. 346. (73) Przedmowa książki O. Ranelletti‚ op. cit., s. 5. (74) L'Osservatore Romano, 15-16 listopada 1976 (Ogłoszenie S. E. Msgr. Capovilli. Fałszywa i dezinformująca praca, "Proroctwa Papieża Jana") i 23 grudnia 1976. Giovanni XXIII, we wspomnieniach sekretarza Loris F. Capovilla. Wywiad Marco Roncalli z dołączeniem niepublikowanych dokumentów, Saint Paul, Cinisello Balsamo 1994, ss. 87-90 i 117. (75) Capovilla udowadnia, że wśród "protagonistów reformy zapowiedzianej przez Papieża Jana" można znaleźć tak nienaganne postacie jak Lercaro, Bugnini, Pellegrino i Bevilacqua! (op. cit., s. 87). (76) Notatka z 6 grudnia 1962; podkreślenie autora, Cytat wzięty został z L'Osservatore Romano, 15-16 listopada 1976, wydanie włoskie. (77) José A. Ferrer Benimelli – Giovanni Caprile, Massoneria e Chiesa cattolica. Ieri, oggi e domani, (Masoneria a Kościół katolicki. Wczoraj, dzisiaj i jutro), Rzym 1979, s. 71, cytowane przez Roncalli-Capovilla, ss. 88-89. (78) Giordano Gamberini, Mille volti di massoni, Rzym, Erasmo, 1975, s. 229, cytowane przez R. Esposito, Santi e massoni..., op. cit., s. 214. (79) R. Esposito, Santi e massoni..., op. cit., s. 213. (80) Esposito cytuje dzieła utrzymujące, że w 1955 roku nie mniej niż 17 anglikańskich "biskupów" i 500 anglikańskich "prałatów" zajmowało niższe lub wyższe stopnie w masonerii. (op. cit., s. 214). Ultra montes ( Kraków 2006 POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ:
Mało kto pamięta debatę prezydencką w TVP sprzed dwóch lat, ale w czerwcu 2020 r. budziła wiele emocji i kontrowersji za sprawą pytań, jakie zadano kandydatom. Zapytaliśmy o ich autora, a odpowiedź powinniśmy byli otrzymać jeszcze przed drugą turą wyborów. Nie mamy jej do dziś. Czy po naszej wygranej w sądzie istnieje szansa na poznanie nazwisk autorów pytań do debaty z 2020 r. przed wyborami prezydenckimi w 2025 roku? ¯\_(ツ)_/¯ Więcej: Wołam: pokaż spoiler @Bielecki @wykopowicz_z_kobierzyna @dasfinaleresultat @Sababukin @wcale_mnie_tu_nie_bylo @SpalonyHeretyk @adam-dobrawy @Croises @PanHeniek45 @MandarynWspanialy @iPhoneMaster @Ipsy @login-jest-zajety @matkaPewnegoMirka #prawo #prawodoinformacji #niebojsiepytania #ciagniemywladzezajezyk #watchdogpolska #tvp pokaż całość
Autor: Włodzimierz Bednarski Czy Towarzystwo Strażnica miało coś wspólnego z masonerią? Autor tego artykułu nigdy nie był zwolennikiem bezpośredniego łączenia Towarzystwa Strażnica z wolnomularstwem. Po prostu za słabo znane mu były kwestie związane z masonerią. Nigdy też nie starał się zgłębiać tej tematyki, gdyż zajmował się na ogół doktryną Towarzystwa Strażnica i polemiką z nią, a nie jego powiązaniami ze światem biznesu, masonerią czy syjonizmem. Owszem, autor śledził to, co inni mają do powiedzenia w tych kwestiach, ale sam nie określał swego stanowiska. Nie negował argumentów adwersarzy Świadków Jehowy, ale i ich nie potwierdzał. Nawet wskazywał czasem prywatnie na słabość ich dowodzenia albo niewystarczający poziom argumentacji. Jednak przez lata obserwacji historii i nauk Towarzystwa Strażnica u autora nagromadziło się wiele pytań, które pozostają bez odpowiedzi. Na nie chciałbym zwrócić tu uwagę. To co przedstawimy w tym artykule, nie jest poglądem autora na sprawę kontaktów tej organizacji z masonerią, ale przytoczeniem argumentów innych osób, które dają wiele do myślenia. Chodzi tu przede wszystkim o używanie pewnych symboli w literaturze Świadków Jehowy, które, według adwersarzy tej organizacji, pokrywają się z identycznymi lub podobnymi w wolnomularstwie. Na dodatek, jak się wydaje, Towarzystwo Strażnica nigdy nie zanegowało tego, że wspomniane symbole były też używane przez masonów. Również organizacja Świadków Jehowy nie wyjaśniła tego, skąd u niej wzięły się te oznaki i co symbolizowały. Po jakimś czasie odrzucono je, co niektórzy znawcy interpretowali jako zerwanie stosunków z masonerią albo zejście do bardziej skrytego popierania tego ruchu. Obok opinii znanego adwersarza (Robina de Ruiter) Świadków Jehowy, autor tego artykułu przedstawia to, co sam stwierdza poprzez swój kontakt z literaturą Towarzystwa Strażnica. Tymi informacjami dzieli się z zainteresowanymi i ukazuje tym samym jaki można mieć stosunek do sądów Robina de Ruiter. Wyciągnięcie wniosków, co do powiązań Świadków Jehowy z masonerią, pozostawiam do rozstrzygnięcia każdemu czytelnikowi z osobna. Oto fakty, które nie dają autorowi artykułu spokoju, a które omówimy w następujących rozdziałach: Wielka Piramida; Piramidka jako nagrobek Russella; Skrzydła Amona-Ra; Krzyż i korona; Symbol wojskowy; Rzymska toga; Wschód słońca; Masońskie sale zebrań; Inne zagadnienia; Dodatek. C. T. Russell a wolnomularze Zaznaczamy też, że przytaczana kilka razy książka Robina de Ruitera opublikowana jest w Internecie: Wielka Piramida Znany adwersarz Świadków Jehowy, o Wielkiej Piramidzie (Cheopsa), o której uczył Russell, napisał: „Jeszcze dobitniej wyraża Russell naukę i praktykę piramidologii, która – jak wiadomo – jest bardzo popularna wśród wolnomularzy. Jeżeli Russell nie jest wolnomularzem, dlaczego spotyka się w jego pismach szczegółowe studia nad symboliką piramidy?” („Świadkowie Jehowy wobec polityki USA, syjonizmu i wolnomularstwa” Robin de Ruiter, Kraków 2007, s. 76). Towarzystwo Strażnica przyznaje, że do 1928 roku nauczało o Wielkiej Piramidzie, jako „świadku Bożym” i prowadziło na podstawie jej wymiarów różne dowodzenia (teksty poniżej). W wydanym w 1889 roku tomie pt. „Nadszedł Czas” zapowiedziano wydanie kolejnej książki, mówiącej wiele o piramidzie: „Następny tom wykazuje (...) że Wielka Piramida Egipska jest na świadectwo Boskie (Izaj. 19:19, 20), a świadectwo to dokładnie i z kompletną zgodnością odnosi się do Boskiego Planu Wieków, łącznie z jego czasami i okresami” (s. 416). W 1891 roku wydano właśnie zapowiadaną książkę pt. „Przyjdź Królestwo Twoje”, w której jest specjalny obszerny rozdział poświęcony piramidzie zatytułowany Świadectwo Kamienia Bożego jako Świadka i Proroka, którym jest Wielka Piramida w Egipcie (s. 351-429). Wcześniej Russell o niej wspomniał w tomie wydanym w 1886 roku pt. „Boski Plan Wieków” (ed. pol. 1917, s. 206). Wydaje się jednak, że po raz pierwszy naukę o Wielkiej Piramidzie przedstawiło Towarzystwo Strażnica już w maju 1881 roku (patrz The Watchtower maj 1881 s. 223, 225 [reprint]). Oto jedna z charakterystycznych wypowiedzi o piramidzie i niedawne wspomnienia o niej: „Wielka Piramida jest »Świadkiem« Wielkiego Jehowy” („Przyjdź Królestwo Twoje” 1919 s. 363; patrz też s. 351, 359, 362, 413); „W roku 1886 Charles T. Russell wydał książkę Boski plan wieków, w której znalazł się wykres ukazujący związek historii ludzkości z Wielką Piramidą w Egipcie. Uważano, że ten grobowiec faraona Chufu jest słupem, o którym mowa w Księdze Izajasza 19:19, 20: »W owym dniu będzie pośrodku ziemi egipskiej ołtarz dla Jehowy, a słup dla Jehowy przy jej granicy. I będzie w ziemi egipskiej znakiem i świadectwem dla Jehowy Zastępów«. Co miałoby łączyć tę piramidę z Biblią? Twierdzono na przykład, że długość niektórych korytarzy w Wielkiej Piramidzie wskazuje na czas rozpoczęcia »wielkiego ucisku«, wspomnianego w Ewangelii według Mateusza 24:21. Niektórzy Badacze Pisma Świętego byli bardzo pochłonięci pomiarami różnych elementów tej piramidy i próbowali na ich podstawie ustalić takie rzeczy jak dzień, w którym pójdą do nieba! Ta »Biblia w Kamieniu« jak ją zwano, cieszyła się wielkim szacunkiem przez kilka dziesięcioleci, aż do czasu, gdy w Strażnicy angielskiej z 15 listopada i 1 grudnia 1928 roku (wydanie polskie z 1 i 15 stycznia 1929 roku) wykazano, że do poparcia świadectwa zawartego w Biblii Jehowa nie potrzebował żadnych kamiennych pomników wybudowanych przez pogańskich faraonów i pokrytych demonicznymi znakami astrologicznymi” (Strażnica Nr 1, 2000 s. 9-10); „Przez jakieś 35 lat pastor Russell uważał, że Wielka Piramida w Gizie była kamiennym świadkiem Bożym, potwierdzającym okresy wspomniane w Biblii (Izaj 19:19). Świadkowie Jehowy odrzucili jednak pogląd, jakoby jakaś egipska piramida miała cokolwiek wspólnego z prawdziwym wielbieniem (zobacz polską ‘Strażnicę’ z 1 i z 15 stycznia 1929 roku)” („Świadkowie Jehowy - głosiciele Królestwa Bożego” 1995 s. 201). Dodać należy, że w cytowanej publikacji przedstawiono fotografię piramidy Cheopsa (s. 201), a na ilustracji wykres z nią związany z napisem: „The Great Pyramid of Gizeh. The Bible Stone - Witness” (j/w. s. 201; patrz też s. 162). Po śmierci Russella również Rutherford podtrzymywał tę naukę: „Wielka Piramida Egiptu, stojąca jako milczące i nieożywione świadectwo Pana, jest posłańcem; i jej świadectwo przemawia z wielkiem krasomówstwem odnoście Boskiego planu (Izajasz 19:19, 20)” (Strażnica 1925 s. 180). Sami wyciągnijmy wniosek, czy powyższa nauka bliższa była chrześcijaństwu czy wykładni masońskiej. Również, nie nawiązując już bezpośrednio do konkretnej piramidy, Russell ukazywał prawdziwy kościół w powiązaniu z tym ostrosłupem: „Łączność Jezusa jako Głowy z członkami Jego ciała, pięknie ilustruje figura piramidy: [po tych słowach przedstawiono rysunek piramidy] Wierzch jest zupełną piramidą sam przez się; inne kamienie mogą być pod nim wybudowane, a jeżeli pozostaną w harmonii z wszystkiemi liniami, właściwemi kamieniowi zwierzchniemu, cały budynek będzie przedstawiał zupełną piramidę” („Boski Plan Wieków” 1917 s. 100; por. Wykres Wieków dołączony do cytowanego tomu, zamieszczony też niedawno w książce pt. „Świadkowie Jehowy - głosiciele Królestwa Bożego” 1995 s. 162; patrz też „Nowe Stworzenie” 1919 s. 81-82). Patrz też „Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975” s. 10; „‘Wieczyste zamierzenie’ Boże odnosi teraz triumf dla dobra człowieka” 1978 s. 10. Piramidka jako nagrobek Russella Adwersarz Świadków Jehowy, o miniaturze Wielkiej Piramidy (Cheopsa) ustawionej obok grobu Russella, napisał: „Dlaczego zarządził, żeby na jego grobie została wzniesiona wolnomularska piramida?* [przypis: *Russell został pochowany na parceli Towarzystwa Strażnica The Rosemont United Cementeries, 5 mil na północ od Pittsburga. Do dziś na jego pomniku stoi wolnomularska kamienna piramida. Zwolennicy Russella zamontowali z boku piramidy kamienną tablicę z jego fotografią, aby odwrócić uwagę od właściwego grobu]” („Świadkowie Jehowy wobec polityki USA, syjonizmu i wolnomularstwa” Robin de Ruiter, Kraków 2007, s. 76). Inni znawcy tematu dodają, że stojąc obok miniatury piramidy można zauważyć jedną ze świątyń masońskich, która znajduje się w pobliżu cmentarza. Twierdzą też, że grób Russella znajduje się w kwaterze, w której chowani byli wolnomularze (patrz np. „Świadkowie Jehowy. Pochodzenie, historia, wierzenia” E. Bagiński OCD, Kraków 1997, s. 47). Tu trzeba stwierdzić, że w publikacjach Towarzystwa Strażnica, nie wiadomo z jakiego powodu, od dawna nie ukazano na fotografii owej piramidki. Na zdjęciu pokazano tylko stojący obok niej mały nagrobek z fotką Russella i napisem: „The Laodicean Messenger”, tzn. posłaniec, anioł Laodycejski z Ap 3:14 („Świadkowie Jehowy - głosiciele Królestwa Bożego” 1995 s. 64). Prócz tego podano też nazwę cmentarza: „Oddzielna uroczystość odbyła się w Carnegie Music Hall w Pittsburghu (Allegheny); rozpoczęła się 6 listopada o godzinie a o zmierzchu zwłoki Russella złożono na cmentarzu Rosemont w Allegheny, na parceli rodziny Betel” („Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975” s. 29). W 1984 roku, w broszurze wydanej po angielsku z okazji 100-lecia istnienia Towarzystwa Strażnica, choć wspomniano o „replice piramidy” stojącej obok miejsca pochówku Russella, to nie ukazano jej na fotografii: „UNITED CEMETERY. Jehovah’s Witnesses do not revere burial places, but some desire to visit the Watch Tower Society’s burial plot where C. T. Russell was buried. Turn right off Perrysville Avenue on to Cemetery Lane. The United Cemetery is the last cemetery on this road. A few yards beyond the replica of a pyramid is a driveway that takes one near the Society’s plot” (Centennial of the Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania 1884-1984 1984 s. 30). Jednak każdy odwiedzający grób Russella w Pittsburghu (Allegheny) zobaczy obok wspomnianego nagrobka miniaturę piramidy Cheopsa, stojącą tam od 1919 r. Fotografię zawierającą nagrobek i piramidkę zamieściło niedawno czasopismo pt. „Teraźniejsza Prawda i Zwiastun Chrystusowej Epifanii” Nr 5, 1997 s. 69 (wydane przez Świecki Ruch Misyjny „Epifania”), wydawane przez epifanistów, którzy do dziś podtrzymują, a nawet rozwinęli, naukę Russella o piramidzie. Również inne ugrupowanie badaczy, uważające się za kontynuatora nauki Russella, nie wstydzi się tej piramidki i zamieściło ją na zdjęciach w swym czasopiśmie pt. „Świt Królestwa Bożego i Wtórej Obecności Jezusa Chrystusa” Nr 6, 1986 s. 17, 19 (wydane przez Stowarzyszenie Badaczy Pisma Świętego). Wydaje się, że Towarzystwo Strażnica tylko jeden raz przedstawiło ową piramidkę na fotografii, a było to bardzo dawno temu, bo w 1919 roku, w raporcie z konwencji (kongresu) głosicieli tej organizacji (patrz Souvenir Report of the Bible Student’s Convention Pittsburgh, Pa. January 2-5, 1919 s. 6; por. s. 7, na której zamieszczono jej opis). O tej piramidce wspomniano też w angielskiej Strażnicy 1921 s. 371. W polskim jej odpowiedniku napisano: „W poniedziałek trzydziestego pierwszego, kiedy to przypada rocznica przemiany Brata Russell’a do chwały, przyjaciele zgromadzili się po południu na cmentarzu, gdzie odbyto posługi ku uczczeniu jego pamięci, które trwały krótko z powodu nieprzyjaznego stanu powietrza. Zgromadzeni otrzymali mały upominek w postaci widoku gruntu i kamiennej piramidy na grobie” (Strażnica 1922 s. 3). Sami wyciągnijmy wniosek, czy postawienie piramidki na grobie człowieka, który uważał się za chrześcijanina, było zwyczajem apostolskim, czy z „innego” źródła wywodziła się ta tradycja. Skrzydła Amona-Ra Adwersarz Świadków Jehowy, o skrzydłach Amona-Ra, napisał: „Podobnie zdumiewa fakt, że wolnomularski znak skrzydeł Amona-Ra, egipskiego boga słońca, stanowił szczególny atrybut Russella. Kto spośród wolnomularzy używa symbolu skrzydeł Amona-Ra? Albert Churchward, wolnomularz 33-go stopnia, utrzymuje w swej książce Signs and Symbols of Primordal Man. The Evolution of religious Doctrines from The Eschatology of The Ancient Egiptianus (London 1913, s. 86), że symbol skrzydeł boga słońca był używany i rozumiany tylko przez wolnomularzy najwyższych stopni. Należy wziąć pod uwagę, że wolnomularze mogą używać znaków i symboli, które odpowiadają ich stopniowi. Fakt, że Russell tak często używał tego emblematu w swoich pismach, rozprawach i książkach daje wiele do myślenia” („Świadkowie Jehowy wobec polityki USA, syjonizmu i wolnomularstwa” Robin de Ruiter, Kraków 2007, s. 77). Jeśli chodzi o literaturę Towarzystwa Strażnica, to wspomniane skrzydła Amona-Ra pojawiają się na polskich sześciu tomach Wykładów Pisma Świętego autorstwa Russella. Dotyczy to edycji wydawanych w latach 1914-1920, a także np. tomu pt. „Walka Armagieddonu” z 1923 roku. To samo można powiedzieć o wydanej w 1919 roku książce pt. „Księga Prorocka Ezechiela” oraz o tak zwanym siódmym tomie pt. „Dokonana Tajemnica” opublikowanym w 1923 roku. Wcześniej widniały one na angielskich książkach, np. na okładkach tomów pt. The Time Is at Hand („Nadszedł Czas”), wydanego w 1911 roku oraz Thy Kingdom Come („Przyjdź Królestwo Twoje”), wydanego w 1912 roku. Umieszczone są też one na publikacjach książkowych pt. Pastor Russell’s Sermons (Kazania Pastora Russella) i The Finished Mystery („Dokonana Tajemnica”), wydanych w 1917 roku (patrz „Świadkowie Jehowy - głosiciele Królestwa Bożego” 1995 s. 88, 648, 651). Trzeba tu dodać, że na wczesnych angielskich tomach (z lat 1886-1904), gdy tę serię zwano Millennian Dawn (Brzask Tysiąclecia), nie było wspomnianych skrzydeł (patrz np. „Świadkowie Jehowy - głosiciele Królestwa Bożego” 1995 s. 576, 718). Dopiero około lat 1906-1910 rozpoczęto je umiejscawiać na nowych edycjach. Omawiane skrzydła zaczęły znikać z książek Towarzystwa Strażnica około połowy lat 20-tych XX wieku. Nie ma ich już na polskich tomach z lat 1925-1928 i na niektórych z roku 1923. Interesujące jest to, że Towarzystwo Strażnica nigdy nie wytłumaczyło swoim czytelnikom co owe skrzydła oznaczają. Czyżby Russell tę tajemnicę zabrał ze sobą do grobu? W każdym razie dziś nikt nie dopatruje się chrześcijańskiego ich rodowodu. Czy mają one pochodzenie wolnomularskie? Na to pytanie każdy badacz musi sobie sam odpowiedzieć. Krzyż i korona Adwersarz Świadków Jehowy, o krzyżu i koronie na czasopiśmie Strażnica Russella, napisał: „Ponadto podczas jego niezliczonych przemówień zawsze towarzyszył mu emblemat przedstawiający krzyż i koronę. Emblemat ten pojawia się również z lewej strony, u góry karty tytułowej »Strażnicy« i innych pism pastora. Co to może oznaczać? Po dociekliwych analizach zdołałem ustalić, że chodzi tu o oznakę wolnomularskiego zakonu templariuszy (zwanego także »Rycerzami Świątyni«). Także inni używali tego symbolu – można tu wymienić Josepha Smitha juniora i innych znaczących mormonów. Również Armia Zbawienia i Mary Baker Eddy, założycielka sekty Nauka Chrześcijańska (Christlische Wissenschaft), używali tego symbolu.* Na pewno emblemat ten jest pochodzenia wolnomularskiego. Zakon używa go przeważnie wówczas, gdy dokonuje werbunku czy chce zwrócić uwagę na templariuszy. Zaskakuje barwa krzyża: zawsze czerwona. To nie przypadek, że krzyż występujący na emblemacie Russella również jest czerwony. Wszystkie kolorowe wydania nadzwyczajne »Strażnicy« zamieszczają czerwony krzyż. [przypis: *Mary Baker Eddy była żoną Georgiea Washingtona Glogera, prominentnego wolnomularza. Nauka Chrześcijańska używa do dzisiaj wolnomularskiego symbolu. Według Mary Baker Eddy, krzyż i korona są znakami fabrycznymi dyrektorów Christlische Wissenschaft]” („Świadkowie Jehowy wobec polityki USA, syjonizmu i wolnomularstwa” Robin de Ruiter, Kraków 2007, s. 73-74). Jeśli chodzi o literaturę Towarzystwa Strażnica, to wspomniany emblemat krzyża i korony pojawia się na stronie tytułowej czasopisma Strażnica w 1891 roku i widnieje na niej aż do 1 października 1931 roku (patrz „Świadkowie Jehowy - głosiciele Królestwa Bożego” 1995 s. 724). Prócz tego głosiciele tej organizacji do 1928 roku nosili tę oznakę wpiętą w ubiór (jej fotografia patrz „Świadkowie Jehowy - głosiciele Królestwa Bożego” 1995 s. 200). Towarzystwo Strażnica tak oto tłumaczy te kwestie: „Przez lata Badacze Pisma Świętego rozpoznawali się po oznace przedstawiającej krzyż i koronę; od roku 1891 do 1931 symbol ten widniał też na stronie tytułowej »Strażnicy«. Jednakże w roku 1928 zwrócono uwagę, iż nie jakaś ozdoba, ale działalność w charakterze świadka pokazuje, czy ktoś jest chrześcijaninem” („Świadkowie Jehowy - głosiciele Królestwa Bożego” 1995 s. 200); „Zmieniono również pogląd na »krzyż i koronę«, które to symbole od stycznia 1891 roku widniały na okładce Strażnicy. Wielu Badaczy Pisma Świętego nosiło taką odznakę przez całe lata. C. W. Barber pisze: »Była to odznaka przedstawiająca dwie gałązki laurowe, które otaczały koronę z krzyżem w środku. Całość wyglądała dość przyjemnie i odpowiadała naszemu ówczesnemu zrozumieniu, by wziąć na siebie ‚krzyż‘ i naśladować Chrystusa Jezusa, a w stosownym czasie móc włożyć koronę zwycięstwa«. Lilly R. Parnell tak się wypowiada na temat noszenia »krzyża i korony«: »Zdaniem brata Rutherforda wszystko to było pochodzenia babilońskiego i należało z tym skończyć. Powiedział nam, że najlepsze świadectwo dajemy wtedy, gdy zachodzimy do domów ludzi i z nimi rozmawiamy«. A brat Suiter pisze o zgromadzeniu Badaczy Pisma Świętego w Detroit w roku 1928: »Na zgromadzeniu tym wykazano, że noszenie symbolu krzyża i korony jest nie tylko zbędne, ale wręcz niewłaściwe. Zaniechaliśmy więc tego zwyczaju«. Jakieś trzy lata później, począwszy od wydania z 15 października 1931 roku przestano zamieszczać na stronie tytułowej Strażnicy symbol krzyża i korony [w Polsce od stycznia 1932 r.]” („Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975” s. 66). Później wspomniane oznaki wykonane ze złota przetopiono i sprzedano: „Na przykład Świadkowie Jehowy nosili niegdyś znaczki z krzyżem i koroną. Potem zrozumieliśmy, że Jezus został stracony na palu (Dzieje 5:30). Dlatego przestaliśmy nosić te znaczki. Powierzono mi zadanie oddzielania od nich szpilek. Później złote emblematy przetopiono i sprzedano” (Strażnica Nr 7, 1996 s. 24). Z powyższego widzimy, że noszenie „złotej” odznaki „krzyża i korony” odczytane zostało z czasem przez Towarzystwo Strażnica jako forma kultu „pochodzenia babilońskiego”. Czyżby było to pośrednie przyznanie się do wcześniejszego akceptowania masońskich zwyczajów? Ciekawe, że nie brzydzono się pieniędzmi uzyskanymi za przedmioty „pochodzenia babilońskiego”. Prócz tego o krzyżu i koronie wspomniano ostatnio w następujących publikacjach: Strażnica Nr 9, 1989 s. 4; Strażnica Nr 10, 1995 s. 20; Strażnica Nr 1, 2000 s. 9; Przebudźcie się Nr 4, 2004 s. 12. Trzeba tu koniecznie dodać, że oznaka „krzyża i korony” została umieszczona też na miniaturze Wielkiej Piramidy, która stoi w miejscu pochówku Russella (patrz Souvenir Report of the Bible Student’s Convention Pittsburgh, Pa. January 2-5, 1919 s. 6). Zaskakujące jest to, że Towarzystwo Strażnica nie wspomniało, iż omawiany symbol nie tylko ono używało do swych celów. Russell w 1912 roku był nawet pytany o tę kwestię, bo zapewne wiele osób dziwiła ta sama oznaka stosowana przez Naukę Chrześcijańską (Christian Science): „Pytanie (1912). – Czy Pastor Russell był kiedy uczniem Mary Baker Eddy? Odpowiedź. – Przynajmniej ja o tym nic nie wiem” („Co kaznodzieja Russell odpowiadał na zadawane jemu liczne pytania” 1947 [ang. 1917] s. 48). Jeśli naprawdę „krzyż i korona” mają związek z wolnomularstwem, to czy tylko przez przypadek Towarzystwo Strażnica zaakceptowało i przyjęło na 40 lat ten symbol? Symbol wojskowy Adwersarz Świadków Jehowy, o oznace wojskowej na czasopiśmie Strażnica, napisał: „W prawym górnym rogu strony tytułowej »Strażnicy« znajdujemy drugi dowód rzeczowy: symbol największej obediencji zakonu templariuszy w Stanach Zjednoczonych Grand Encampment. Czy Russell należał do »Rycerzy Świątyni«?” („Świadkowie Jehowy wobec polityki USA, syjonizmu i wolnomularstwa” Robin de Ruiter, Kraków 2007, s. 74). W latach 1895-1931 na stronie tytułowej angielskiego czasopisma Strażnica (The Watchtower) widnieje oznaka, na którą składa się kilka skrzyżowanych elementów wojskowych (rodzaj halabardy, miecz, hełm, zbroja i inne narzędzie). Ten sam znak znajduje się na polskiej Strażnicy do 15 grudnia 1931 roku. Pod koniec roku 1931 usunięto wspomnianą oznakę z angielskiej Strażnicy, a wstawiono nowy symbol Świadków Jehowy: „Odnieśli się do tych prawd z takim docenianiem, że od 15 października 1931 roku do 1 sierpnia 1950 roku na stronie tytułowej każdego numeru Strażnicy widniała w prawym górnym rogu podobizna niebiańskiego rydwanu z widzenia proroka Ezechiela” (Strażnica Nr 6, 1991 s. 11). Ciekawe czemu Towarzystwo Strażnica nie opisało, co oznaczał poprzedni symbol zamieszczony na Strażnicy. Czy wyznawcy tej organizacji mają sami zgadywać? Rzymska toga Adwersarz Świadków Jehowy, o todze Russella, napisał: „Według »Strażnicy« z 1 grudnia 1916 roku (wyd. angielskie), ostatnie słowa Ch. T. Russella przed śmiercią brzmiały: »Proszę, pochowajcie mnie w rzymskiej todze«. Dla człowieka niewtajemniczonego jest to całkiem niezrozumiałe: umierający, który wydaje ostatnie tchnienie, nie ma innego pragnienia, jak tylko zostać spowitym w rzymską togę. Dla znawców jest to jednak wyraźna wskazówka, ponieważ toga, tunika i wiele innych antycznych szat, należą do strojów używanych na różnych stopniach amerykańskiego wolnomularstwa” („Świadkowie Jehowy wobec polityki USA, syjonizmu i wolnomularstwa” Robin de Ruiter, Kraków 2007, s. 70). Towarzystwo Strażnica tak oto relacjonuje omawiane wydarzenie, ustami Rutherforda: „Na siedm godzin przed śmiercią powiedział do swego towarzysza podróży, brata Menta Sturgeon: »Zrób mi rzymską togę«. Brat Sturgeon zrobił ją z prześcieradeł poczem Brat Russell włożył na siebie, stał prosto przez chwilę następnie położył się na sofie, zamknął oczy, co miało znaczyć gotowość śmierci” (Strażnica Nr 12, 1916 s. 21 [ang. 1916 s. 6012 – reprint]). Tu trzeba zaznaczyć, że polska Strażnica nie zamieściła motywów (!) dla wspomnianej togi, które podał Rutherford w angielskim czasopiśmie: Seven hours before his death, addressing his traveling companion, Brother Menta Sturgeon, he said, "Make me a Roman toga." Using the bed sheets, Brother Sturgeon made a toga, which Brother Russell put on himself. He stood erect for a moment, and then lying down on the couch in his Pullman drawing room, closed his eyes, thus in symbolic language speaking of death. A great deal of the Bible is written in symbolic language, and it was quite appropriate that he should speak his last message in symbols. It is interesting here to know what a Roman toga symbolizes: Augustus' Poet Laureate, said, "It is by the toga that the royal nation is recognized." The word toga means a covering garment (white robe). It was the official robe of higher magistrates, priests and of persons discharging vows, and was worn on special occasions, such as celebrating a triumph. (…) By wearing the toga Brother Russell in effect said, "I have fought the good fight; I have triumphed and shall be received as a member of the Royal Family of Heaven." (The Watchtower 1916 s. 6012 – reprint). Podobnie opisał to towarzysz Russella, tzn. Menta Sturgeon, który nie mógł poradzić sobie z motywami Russella i próbował później znaleźć uzasadnienie dla owej togi: „Wtedy wstał i powiada: »Bądź tak dobry i zrób mi rzymską togę«. Nie mogłem wcale pojąć co Brat Russell przez to rozumiał, lecz nie chciałem by miał to powtarzać, bo czuł się bardzo osłabiony. Głos stał się tak cichym, że zmuszony był powtarzać prawie każdy wyraz. Wtedy mówię: »Bracie Russell ja nie rozumiem co Brat chce przez to powiedzieć«. (…) Co on przez te rzeczy rozumiał to pojąć trudno, tego jednak można być pewnym, że musiały to być najmądrzejsze rzeczy w tej sprawie, a dla nas znaczą one jeszcze więcej i możemy być pewni, że Pan na to wszystko dozwolił, by tak miało być uczynione. Togę nosili urzędnicy rzymscy, czasem nosili kapłani a czasem miało symbolizować zwycięstwo lub pokój, innym zaś razem miało znaczyć iż noszący ją wypełnił śluby. Brat Russell wypełnił swoje śluby i odniósł zwycięstwo, był w pokoju” (Strażnica Nr 12, 1916 s. 15 [ang. 1916 s. 6005 - reprint]). Najdziwniejsze z tych opisów jest to, że Russell nawet swoim najbliższym nie przekazał informacji, dlaczego zażądał „rzymskiej togi”. Czyżby chciał to ukryć? Dziś niektórzy jego zwolennicy próbują uzasadnić ten strój tym, że chciał się on upodobnić do „męża w białej szacie z kałamarzem” z Ez 9:2 (patrz np. czasopismo Stowarzyszenia Badaczy Pisma Świętego pt. „Świt Królestwa Bożego i Wtórej Obecności Jezusa Chrystusa” Nr 6, 1986 s. 16). Podkreślają, że aż do 1931 roku Russella identyfikowano z tym proroctwem, jak to podała jedna z publikacji: „Aniołem siódmego lub Laodycejskiego okresu Kościoła był Karol T. Russell (…) Niewątpliwe, że ten sam anioł, lub siódmy posłaniec Kościoła, zajął urząd przepowiedziany przez proroka Ezechjela, jak jest przedstawione w człowieku, odzianym szatą lnianą, przy którego biodrach był kałamarz. – Ezechjel 9:1-11” (Strażnica 1925 s. 181 [ang. 1925]). Jednak to wyjaśnienie zwolenników Russella nie jest jego interpretacją i ma się nijak do „rzymskiej togi”. W związku z tym inne domysły pozostawiamy zainteresowanym do rozważenia. Wschód słońca Adwersarz Świadków Jehowy, o wschodzie słońca, napisał: „Innym elementem godnym uwagi jest wschód słońca, który pojawia się na stronach tytułowych pierwszych publikacji Russella i »Strażnicy«. Jego symbolika wywodzi się z wolnomularstwa” („Świadkowie Jehowy wobec polityki USA, syjonizmu i wolnomularstwa” Robin de Ruiter, Kraków 2007, s. 76). W latach 1879-1931 na stronie tytułowej angielskiego czasopisma Strażnica (The Watchtower) widnieje, prócz innych elementów, wschodzące słońce (w latach 1879-1894 niewielkich rozmiarów). Od roku 1919 na okładce innego angielskiego czasopisma pt. The Golden Age (Złoty Wiek) oraz na polskiej książce pt. „Miljony ludzi z obecnie żyjących nie umrą!” (1920) Towarzystwo Strażnica ukazywało na rysunku nagiego mężczyznę (stojącego tyłem) podpartego o długi kij i patrzącego na wschodzące słońce (drugą ręką przysłania on oczy przed blaskiem). Ilustracja ta widniała na czasopiśmie „Złoty Wiek” aż do końca jego wydawania (1937 r.), a później do połowy roku 1940 na okładce nowego pisma pt. Consolation (nie ukazywało się w języku polskim). Patrz też „Świadkowie Jehowy głosiciele Królestwa Bożego” 1995 s. 163, 88, 724. Następnie rysunek ten usunięto. Zainteresowanym pozostawiamy do samodzielnego zweryfikowania podane informacje i skonfrontowanie ich z symboliką słońca w ruchu masonerii. Masońskie sale zebrań Adwersarz Świadków Jehowy, o wynajmie przez nich sal od wolnomularzy, napisał: „Badacze Pisma Świętego, zanim mogli dysponować własnymi pomieszczeniami, najczęściej spotykali się w lokalach należących do wolnomularzy. »Strażnica« z 1 sierpnia 1994 roku (wyd. niem.) podaje, że Badacze Pisma Świętego w nowojorskiej centrali, przynajmniej do 1926 roku, regularnie spotykali się w wolnomularskiej świątyni w Brooklynie. W Roczniku Świadków Jehowy z 1993 roku została umieszczona informacja, że w Danii w latach 1912-1943 zebrania odbywały się w Odd Fellow Palaeet. Tymczasem organizacja Odd Fellows stanowi silną gałąź wolnomularstwa. Godna uwagi jest sprawa nazw dzisiejszych sal zebrań: ang. wyrażenie Hall jest wolnomularskie (Sala Królestwa – Kingdom Hall)” („Świadkowie Jehowy wobec polityki USA, syjonizmu i wolnomularstwa” Robin de Ruiter, Kraków 2007, s. 74-75). Powyższa informacja z rocznika Świadków Jehowy znajduje się w angielskim odpowiedniku 1993 Yearbook of Jehovah’s Witnesses (s. 76-77, 80, 82, 91, 102-103) i mowa jest w nim o Odd Fellow Hall. W innych publikacjach, o wynajmie sal od masonów na zebrania i wykłady, Towarzystwo Strażnica pisało wielokrotnie: „Ponieważ nie miałem gdzie pojechać na pierwszy urlop w roku 1929, więc spędziłem go w Betel. Toteż byłem na miejscu, gdy w bruklińskim Masonic Temple brat Rutherford wystąpił z przemówieniem na temat obrony imienia Jehowy, w którym też wytłumaczył, dlaczego Stwórca dopuszcza zło” (Strażnica Rok CV [1984] Nr 7 s. 15); „W roku 1926 razem z przyjacielem postanowiliśmy urzeczywistnić swoje chłopięce marzenia - zaciągnąć się na statek i podróżować po świecie. Poszliśmy więc na kurs dla radiotelegrafistów, zorganizowany przez Amerykańskie Towarzystwo Radiowe. Nasza szkoła radiowa mieściła się w Nowym Jorku, toteż chcąc korzystać z zebrań Badaczy Pisma Świętego, które odbywały się w wynajętej sali w starej Masonic Temple, jeździłem za rzekę do dzielnicy Brooklyn. W tym czasie na terenie całego Nowego Jorku był tylko jeden zbór” (Strażnica Nr 15, 1994 s. 22); „Od roku 1945 razem pełniłyśmy służbę pionierską w miasteczkach stanu Missouri, w których nie było zborów (…) Następnie co tydzień zachodziłyśmy do wszystkich okolicznych domów i zapraszałyśmy na wykłady wygłaszane przez braci z Saint Louis. W każdym tygodniu przychodziło od 40 do 50 osób. Podobnie robiłyśmy w późniejszym czasie w miejscowości Louisiana, gdzie wynajęłyśmy salę od wolnomularzy [w ang. Masonic temple]” (Strażnica Nr 15, 1996 s. 22); „W styczniu 1950 roku niezwykle podekscytowani bracia przygotowywali dwudniowe zgromadzenie w Maracaibo. Miał na nie przybyć brat Knorr z Robertem Morganem z Biura Głównego. Pedro Morales był rozczarowany, iż w miejscowej prasie wskutek sprzeciwu Kościoła odmówiono opublikowania informacji o zgromadzeniu. Krótko przed przylotem braci wymyślił więc inny sposób. Później opowiadał: »Poprosiłem, żeby wszystkie dzieci ze zboru wyszły na lotnisko i żeby każde miało bukiet kwiatów. Rzecz jasna, zainteresowało to kręcących się tam dziennikarzy, toteż zapytali, czy spodziewają się jakiejś szczególnej osobistości. Starannie przygotowane dzieci odpowiadały: ‚Tak, proszę pana, i nasz gość wygłosi przemówienie w Sali Masońskiej przy ulicy Urdanety 6, obok komisariatu policji’. Kiedy bracia przybyli, dziennikarze zrobili im zdjęcia, które zamieszczono w gazetach razem z informacją o zgromadzeniu. W ten sposób zapewnili mu rozgłos«.” („Rocznik Świadków Jehowy 1996” s. 225); Sprawę wynajmu sal czy świątyń przez Towarzystwo Strażnica od masonów podejmują też inne publikacje. Oto najważniejsze z nich: ang. Strażnica 1898 s. 2368 (reprint); ang. Strażnica 1905 s. 3679 (reprint); ang. Strażnica 1908 s. 32; ang. Strażnica 1908 s. 96; ang. Strażnica 1908 s. 320; ang. Strażnica 1911 s. 4925 (reprint); ang. Strażnica 1912 s. 5077 (reprint); ang. Strażnica 1919 s. 269; ang. Strażnica 1919 s. 322; ang. Strażnica 1921 s. 277; ang. Strażnica 1921 s. 368; ang. Strażnica 1924 s. 290; ang. Strażnica 1926 s. 192; ang. Strażnica 1939 s. 178; ang. Strażnica 1940 s. 191; ang. Strażnica 1942 s. 288; ang. Strażnica 1943 s. 253-254; ang. Strażnica 1948 s. 114; ang. Strażnica 1948 s. 349; ang. Strażnica 1949 s. 173; ang. Strażnica 1950 s. 125-126; ang. Strażnica 1964 s. 287; 1973 Yearbook of Jehovah’s Witnesses s. 91; 1976 Yearbook of Jehovah’s Witnesses s. 78; 1983 Yearbook of Jehovah’s Witnesses s. 40. Tu chciałoby się zapytać: czy na przykład w wielkim Nowym Jorku nie było żadnej sali do wynajęcia, tylko Świątynia Masońska (Masonic Temple)? Zastanawiająca jest też łatwość kontaktów z wolnomularzami, bo przecież trzeba było prowadzić jakieś rozmowy z nimi, by później przez lata korzystać ze świątyni masońskiej. Czy Świadkowie Jehowy mogą dziś z ręką na sercu powiedzieć, że te ich działania były zgodne ze słowami z 1Kor 10:21? Inne zagadnienia Adwersarze Świadków Jehowy podkreślają też to, że Towarzystwo Strażnica nigdy nie zamieściło zaprzeczenia typu „nie mieliśmy nigdy nic wspólnego z masonerią” (chociaż stawiano mu takie zarzuty), „Russell nie należał do masonerii” albo „Świadkowie Jehowy nie są masonami”. Organizacja ta podawała zaś różne inne przeczenia: „Świadkowie Jehowy (…) nie są… antychrystami: … antysemitami: … chronieni przed klęskami ani przemocą: … fałszywymi prorokami: … fanatykami: … fundamentalistami: … handlarzami domokrążnymi: … komunistami: … niewolnikami ludzi: … religią amerykańską: … sektą: … syjonistami: … tajną organizacją: … wywrotowcami: … zwolennikami opanowania całej ziemi przez Żydów: …” („Skorowidz do publikacji Towarzystwa Strażnica 1986-2000” 2003 s. 538; por. dodatkowo Watchtower Publications Index 1930-1985 1986 s. 460: not Arians, not pacifist). Ciekawe, że Towarzystwo Strażnica świadome jest tego, że część ludzi uważa masonerię za zagrożenie dla chrześcijaństwa i świata, a jednak jakoś nie potrafiło stwierdzić, że „nigdy” z tym ruchem nie miało nic wspólnego: „Na przykład w początkach XX wieku pewni ludzie nabrali przeświadczenia, że Żydzi oraz masoni zamierzają »zniszczyć cywilizację chrześcijańską i ustanowić wspólne rządy nad światem«” (Strażnica Nr 15, 2001 s. 3). Podobno pierwsze krytyczne artykuły o masonerii Towarzystwo Strażnica opublikowało dopiero w latach 1930-1931 (patrz The Golden Age 1930 s. 783-784; The Golden Age 1931 s. 728), o czym wspomina cytowany już adwersarz Świadków Jehowy: „W angielskim wydaniu »Złotego Wieku« z 3 września 1930 roku gwałtownie atakował on [Rutherford] wolnomularzy, obwiniając ich nawet o związki z satanizmem. Także »Złoty Wiek« z 5 sierpnia 1931 roku zawiera podobny artykuł” („Świadkowie Jehowy wobec polityki USA, syjonizmu i wolnomularstwa” Robin de Ruiter, Kraków 2007, s. 80). Trudno bowiem za jakąś krytykę masonerii uznać wcześniejsze następujące słowa Russella: „Kiedy ucisk zacznie się zwiększać, ludzie będą szukać na próżno ochrony i ratunku w jamach i jaskiniach, w wielkich skałach i fortecach społecznych (W Wolnej Masoneryi, Uniach Handlowych, w Trustach i wszelkich towarzystwach świeckich i kościelnych) oraz w górach (w rządach) tej ziemi” („Nadszedł Czas” 1919 s. 152; por. podobne słowa w książce pt. „Dokonana Tajemnica” 1925 s. 143). Zastanawiające jest to, że pomimo postawienia zarzutu o łączność wolnomularzy z satanizmem, nadal wynajmowano od nich sale. Ktoś, broniąc Towarzystwa Strażnica, może powiedzieć, że przed 1930 rokiem nie wiedziano o tym, że masoni mają coś wspólnego z powyższym (tzn. z satanizmem). Tak jednak nie jest, bo już w publikacji z 1917 roku istnieje przynajmniej jedna wzmianka, która łączy wolnomularstwo z demonami. Jest to komentarz do słów z Ap 9:20 (w którym występują demony), w którym podano: „Aby się nie kłaniali dyabłom. – Przyłączając się, dowolnie, do masonów, lub innych tajnych organizacyi, nauczających spaczonej formy religii” („Dokonana Tajemnica” 1925 s. 197; por. s. 464 [ang. ed. 1917 s. 166; por. s. 415]). Jeśli nawet organizacja Świadków Jehowy nigdy oficjalnie nie współpracowała z masonerią, to jednak zgrzeszyła w tej kwestii nieroztropnością czy interesownością poprzez wynajmowanie „świątyni” czy sal od tego ruchu. Ponieważ, jak wspomniano powyżej, autor nie jest „zwolennikiem bezpośredniego łączenia Towarzystwa Strażnica z wolnomularstwem”, dlatego pominął w artykule tym kwestie kontaktów obu tych ruchów. Bazowanie wyłącznie na materiałach pochodzących od Świadków Jehowy nie daje bowiem szans ukazania tego, że taka współpraca między tymi dwoma organizacjami istniała (prócz rozmów o wynajmie sal i świątyni). Zagadnienie to podjęła cytowana wcześniej książka i do niej zainteresowanych odsyłamy (patrz „Świadkowie Jehowy wobec polityki USA, syjonizmu i wolnomularstwa” Robin de Ruiter, Kraków 2007, rozdziały: Wolnomularstwo, s. 53-59; Towarzystwo Strażnica i wolnomularstwo, s. 70-85). Jednak i Świadkowie Jehowy sami wspominają o kontaktach i swym przemówieniu w „Rotary Club w południowym San Francisco” (Przebudźcie się! Nr 22, 1996 s. 18), który ma wiele wspólnego z organizacjami masońskimi. Problem ten opisał J. Lewandowski w swoim artykule pt. Świadkowie Jehowy i masoński Rotary Club ( Natomiast o dawnych kontaktach Towarzystwa Strażnica z wolnomularstwem wspominają następujące książki: „Świadkowie Jehowy bez retuszu” G. Fels, Niepokalanów 1996, rozdz. Powiązania Świadków Jehowy z… masonerią; „Największe oszustwa i proroctwa Świadków Jehowy” C. Podolski, Gdańsk 1996, rozdz. Świadkowie Jehowy i masoneria (dostępna też w internecie). Na zakończenie warto wspomnieć, że cytowany Robin de Ruiter doszukuje się wpływu masonerii na słownictwo i teologię Russella. Wyraził on to następującymi słowami: „Wszyscy możemy stosować medyczne terminy i wyrażenia. Gdy czytamy książki lub słuchamy wypowiedzi, w których one dominują, to jej autora możemy posądzić o to, że jest lekarzem lub ma do czynienia z medycyną. Russell w swych książkach i kazaniach stale używa typowo wolnomularskich wyrażeń takich jak »Wielki Budowniczy Wszechświata«, »Porządek«, »Wielki Mistrz«, »Światło«, »Kapłaństwo«. Możemy z tego wnioskować, że miał on związki z wolnomularstwem” („Świadkowie Jehowy wobec polityki USA, syjonizmu i wolnomularstwa” Robin de Ruiter, Kraków 2007, s. 73); „Również postać Hirama jest otoczona tajemnicą. Dla wolnomularzy Hiram-Abif jest dobrym człowiekiem, porównywalnym z patriarchami Starego Przymierza. Hiram był najzręczniejszym mistrzem murarskim. (…) Hiram-Abif, według autentycznych źródeł wolnomularskich, jest mesjaszem wolnomularzy. (…) Russell w swoim kazaniu Tęsknota wszystkich narodów* również identyfikował Hirama z mesjaszem. Z jakiego źródła czerpał przekonanie? [przypis: *Pastor Russell’s Sermons, dz. cyt., s. 804]” (jw. s. 75). Ponieważ zasygnalizowane kwestie są szerokimi zagadnieniami (np. porównywanie angielskiego słownictwa Russella i masonów), pozostawiamy je więc do indywidualnego przestudiowania każdemu zainteresowanemu. Dodatek. C. T. Russell a wolnomularze Już po napisaniu tego artykułu dowiedziałem się o tym, że jedna z grup badaczy Pisma Świętego opublikowała po polsku, w swym czasopiśmie pt. Straż (2/2010, str. 28), kazanie C. T. Russella zatytułowane „Świątynia Boża” (The Temple of God). Pochodzi ono z 1913 roku i jest zamieszczone w tzw. Convention Reports Sermons (s. 359-365). Również opublikowane zostało ono w internecie po polsku i w oryginale angielskim (patrz Ponieważ w tym długim artykule wielokrotnie przywoływani są wolnomularze, nie sposób nie napisać kilku słów na ten temat. Muszę tu jednak zaznaczyć, że byłem bardzo zaskoczony treścią tego kazania. Wprost zamurowały mnie niektóre stwierdzenia C. T. Russella. Otóż o ile w kazaniu tym prezbiterianie, baptyści, kongregacjonaliści, rzymsko-katolicy, anglikanie i wolnomularze nazwani są „przyjaciółmi”, to tylko ci ostatni, tzn. masoni, określeni są jako „bracia”, a nawet „nasi bracia” czy „bracia wolnomularze” (Masonic brethren): „Nasi przyjaciele wolnomularze” (kilka razy); „co chcieliby nam również powiedzieć nasi bracia wolnomularze”; „jak praktykują to nasi bracia wolnomularze”; „Być może inni wolnomularscy bracia”. Russell w swym kazaniu chce koniecznie wskazać na wspólne nauki badaczy i masonów oraz stwierdza, że nie ma nic złego do powiedzenia o nich, tym bardziej, iż przemawiał w świątyni wolnomularzy. Stosuje też on do siebie i swego ruchu termin „wolnomularstwo”. Mówi też, że ma wśród masonów „serdecznych przyjaciół” i że mają oni „niektóre bardzo cenne prawdy”. Oto jego słowa: „Jest mi też bardzo miło powiedzieć przy tej okazji kilka słów o pewnych sprawach, co do których zgadzamy się z naszymi przyjaciółmi wolnomularzami, jako że przemawiamy w budynku poświęconym wolnomularstwu, a my również jesteśmy mularzami. Jestem wolnomularzem. Jestem uznanym wolnomularzem, jeśli wolno mi tę sprawę przedstawić w całej rozciągłości, gdyż to jest to, co chcieliby nam również powiedzieć nasi bracia wolnomularze – że są oni uznanymi wolnomularzami. Taki jest ich sposób wyrażania się. Tak więc i ja jestem uznanym wolnomularzem. Wydaje mi się nawet, że wszyscy nimi jesteśmy. Ale nie w taki sposób, jak praktykują to nasi bracia wolnomularze. Nie sprzeczamy się z nimi. Nie zamierzam mówić niczego przeciwko wolnomularstwu. W rzeczywistości niektórzy z moich serdecznych przyjaciół są wolnomularzami i muszę przyznać, że wyznają oni niektóre bardzo cenne prawdy”. Russell wskazuje też na Wielką Piramidę, która łączy go z masonerią: „Gdy rozmawiamy z naszymi przyjaciółmi wolnomularzami o świątyni oraz jej znaczeniu, a także o tym, co to znaczy być dobrym wolnomularzem lub też o Wielkiej Piramidzie, której oni właśnie używają jako swojego symbolu, a także o znaczeniu piramidy, nasi przyjaciele wolnomularze są zdumieni. Pewien człowiek, który przez długi czas był wolnomularzem, zakupił ostatnio wielką ilość książek, które omawiają znaczenie Wielkiej Piramidy, i rozesłał je, jak mi się wydaje, do tysięcy wolnomularzy. Zapłacił on za nie, a także rozesłał je na własny koszt. Chciał on, by wolnomularze dowiedzieli się czegoś o Wielkiej Piramidzie. Wiedział on, że będą tym tematem bardzo zainteresowani”. W innym fragmencie Russell nadaje Jezusowi określenia, którymi posługują się masoni: „Tak właśnie jest. Wielki Mistrz, Budowniczy naszego wysokiego zakonu uznanego wolnomularstwa, Pan Jezus Chrystus, położył pod nią cały fundament”. W kolejnych fragmentach Russell, choć zaprzecza, że był wolnomularzem, to jednak nadal szuka punktów wspólnych z nauką masońską: „Choć nigdy nie byłem wolnomularzem, słyszałem że wolnomularze posługują się pewnymi obrazami, które dość dokładnie to ilustrują. Jest to jazda na koźle. A Biblia, jak wiecie, mówi o kozłach. Biblia mówi, że kozłem, którego musicie mniej lub bardziej ujeżdżać na każdy dzień, jest wasze ciało. Naszym przyjaciołom wolnomularzom udaje się to całkiem nieźle. Nie mam pojęcia, jak to robią. Jestem często zdumiony, że udało im się zrozumieć tak wiele tajemnic naszego najwyższego i uznanego porządku wolnomularskiego”. „Wolnomularze mają jeszcze jedną rzecz, jak mi powiedziano, która dobrze to obrazuje – każdy skrawek ubrania musi zostać zdjęty, zostać bez niczego: »Nie mam nic na świecie tym«. To stosuje się również do nas. Wysoki Porządek naszego wolnomularstwa nie pozwala ci zostawiać niczego, gdy do niego przystępujesz”. „Czy uważasz, że Kościół Pana jest tajemnym zgromadzeniem? Tak, oczywiście, że jest on takowym. Jest to najwspanialsze tajemne zgromadzenie, jakie kiedykolwiek widział świat. Tajemnica Boża jeszcze się nie dokonała”. „Również Wolnomularze uznają swego głównego Budowniczego za zabitego. To jest taki sam obraz. Wolnomularze przyjmują pierwszego Budowniczego, który został zabity, ponieważ znał tajemnicę. Taką mają teorię, że pierwszy wielki Budowniczy miał tajemne plany budowy świątyni i gdy został zabity, tajemnica tej budowy w pewnym stopniu została zagubiona. Niektóre szczegóły nie zostaną dokonane aż do zmartwychwstania. Tak więc wolnomularze jako społeczność przynajmniej teoretycznie przyznają, że oczekują na powrót owego pierwszego Mistrza Budowniczego, który stracił swe życie dawno temu za czasów Salomona z powodu tajemnicy świątyni. Tak też i wy, i ja jako pod-budowniczy, oczekujemy na powrót naszego Mistrza Budowniczego”. „Interesujące jest także dowiedzieć się nieco o stopniach naszego wolnomularstwa. Niektórzy wstępują jedynie do inicjatu i nigdy nie osiągają doskonałości. Pierwszy stopień to uznanie Jezusa za naszego Zbawiciela i wiara w Niego. To daje nam prawo do osiągnięcia wyższych stopni. Wtedy dopiero, gdy uzyskujemy dostęp do tajemnic Pana i poznajemy sekrety przynależące do Najwyższego Uznanego Porządku Wolnomularstwa, musimy przejść na wyższe stopnie, ponieważ ci, którzy znajdują się w owym pierwszym wtajemniczeniu, praktycznie wiedzą jeszcze bardzo niewiele”. „Na przykład zostać przywódcą w Kościele. Oznacza to otrzymanie jednego z najwyższych stopni – stania się przywódcą Kościoła Chrystusowego, zostania Rycerzem Świątyni, znalezienia się wśród tych, którzy są specjalnymi pracownikami w różnych zakresach służby Świątyni, i którzy najwięcej wiedzą o tej Świątyni”. „Wiem, że w zakonach wolnomularskich, przechodząc do wyższych stopni, trzeba się coraz więcej uczyć, a są wolnomularze trzydziestego drugiego stopnia, którzy wiedzą bardzo wiele rzeczy, które nie są znane tym, którzy znajdują się na szesnastym poziomie. Znów ci z szesnastego poziomu wiedzą więcej niż ci, którzy są pod nimi, na trzecim stopniu. Jest to kwestia wzrastającej wiedzy. Tak też jest w duchowej Świątyni. Tak też jest w duchowej Świątyni. Apostoł zachęca nas, byśmy wstąpili wyżej. Mówi nam, byśmy wzrastali w łasce i znajomości, a także rozwijali charakter na podobieństwo naszego Pana, abyśmy stawali się coraz bardziej podobni do wielkiego Naczelnego Dowódcy, wspaniałego Arcykapłana naszego wyznania, wielkiego Templariusza wszystkich templariuszy, który za nas umarł, dając nam przykład, i który nie tylko nas odkupił oraz dał sposobność wejścia i stania się członkami owego wysokiego bractwa”. „Wolnomularz powie wam z wielką dumą: My, wolnomularze staramy się żyć według najwyższych standardów. I jestem pewien, że tak jest. To samo mówię i do was, drodzy przyjaciele. My, uznani wolnomularze pod dowództwem Jezusa Chrystusa posiadamy najwyższe standardy. (…) Jednym z najwyżej wtajemniczonych w naszym porządku – powiedziałbym, że jest on duchowym wolnomularzem trzydziestego drugiego stopnia – był św. Paweł”. Widzimy z powyższych fragmentów, że Russellowi bardzo bliscy byli wolnomularze. Prócz tego, że wśród nich miał przyjaciół, to na dodatek nazywał ich braćmi. Russell z upodobaniem stosował określenia typowo masońskie, porównywał swoje nauki z wolnomularskimi oraz koniecznie chciał wykazać, że jego ruch badacki jest jakiegoś typu wolnomularstwem. Z tego też powodu Apostoła Pawła zaliczał do wyższej hierarchii masońskiej (32 stopień), a Chrystusa nazywał Wielkim Mistrzem Budowniczym i wielkim Templariuszem. Z dumą też podkreślał, że z wolnomularzami łączy go nauka o Wielkiej Piramidzie i świątyni. Po tym podsumowaniu wypada tylko zainteresowanych zachęcić do przeczytania całego artykułu Russella pt. „Świątynia Boża” i do samodzielnego wyciągnięcia wniosków dotyczących tego tematu. Oto miejsca, gdzie on jest wstawiony: PDF i html Po ang. The Temple of God:
czy rotary club to masoneria